poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 12 "Mój Dzień"

*-Gotowy?- zapytała, gdy stanąłem stabilnie. Kiwnąłem głową na tak. Po chwili poczułem jej dłonie odwiązujące opaskę z tyłu mojej głowy. Gdy opaska została całkowicie zdjęta zamknąłem oczy, ponieważ oślepiło mnie jaskrawe promienie słoneczne. Powoli je otworzyłem, a przede mną ukazał się najpiękniejszy widok świata. Moje nogi ugięły się ze zdumienia jakie ta dziewczyna potrafi rzeczy zrobić, aby kogoś uszczęśliwić. Patrzyłem na ten widok z uwielbieniem. I oficjalnie po raz drugi znalazłem się w raju.*

W podskokach, powtarzając cały czas Paradise podbiegałem do bramy, nad którą widniał napis Food Festival.  Nie zważając na pozostającą w tyle Stacy poszedłem przed siebie. Rozglądałem się po stołach, a na których widniały najróżniejsze potrawy i napoje. Pragnąłem skonsumować wszystko. Na serio wszystko.
-Niall!-zawołała mnie, ale zignorowałem to. Po chwili usłyszałem ponownie moje imię i lekkie szarpnięcie za rękę. Zatrzymałem się.
-Co?- westchnąłem.
- Co tak pędzisz? Widzę, że twoja obecność tutaj Cię wystarczająco zadowoliła i nie chcesz wiedzieć jaka jest twoja rola?- teatralnie westchnęła, unosząc przy tym  delikatnie obie ręce.- A i najważniejsze.Nie chcesz wiedzieć po co przywiozłam Cię na Festiwal Jedzenia ?- posłałem jej spojrzenie pełne ciekawości i zdziwienia. Myślałem... Ba! Ja byłem pewny, że sam przyjazd tu był tą niespodzianką. Ale nie! To dopiero początek.
- Więc...- zachęciłem dziewczynę do wyjawienia mi tego sekretu.
- Chodź- pociągnęła mnie za rękę.- Wytłumaczę Ci po drodze.- Szliśmy przez ten labirynt stołów pełnych "pociągających" potraw, które tylko prosiły się o zjedzenie ich.  Kiedy Stacy wyjawiła mi, że Mój Dzień zaczyna się od momentu zasiedzenia przy jurorskim stole, moja szczęka opadła ku ziemi z zachwytu.Gdy tak patrzyłem, dziewczyna musiała rzucić " Przyniosę Ci wiadro, bo coś ci leci". Oczywiście ten teks był tak zabawny, że ja myślałem o wstydzie, a ona śmiała się w najlepsze. Popatrzyłem na nią karcącym wzrokiem, aby przestała. Po chwili przestała. Doszliśmy do wielkiego podłużnego stołu gdzie zasiadali jurorzy, były wolne dwa miejsca. Brunetka zaciągnęła nas do wolnych miejsc. Po dłużej chwili kucharze zaczęli kolejno przynosić potrawy. Po każdym daniu wystawiałem werdykt. W czasie podliczania wyników było można zając jakiś stół i przyrządzić coś swojego. Korzystając z tego, wraz z Stacy ugotowaliśmy najzwyczajniejszego murzynka z bananami.  Podczas robienia ciasta przez przypadek, powtarzam przez przypadek wysypałem trochę mąki na dziewczynę i tak przypadkowo zacząłem bitwę na mąkę. Były dwie zalety tej mini wojny. Pierwsza: Była wspaniała zabawa, Druga: Nie musieliśmy tego sprzątać. Reszta to tylko wady.
- Niallerku!-zawołała- Pora wracać
-Co? Nieeeee- jęknąłem. Popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem.- Jeszcze 5 minut mamoooo.-przedrzeźniałem się.
-Tylko 5... A i masz być tutaj bo idę z Mike'em zanieść jedzenie, które dostałeś od kucharzy. Ughh...- westchnęła teatralnie.
-Dostanę jedzenie na wynos?!- krzyknąłem ze zdziwienia. A ona tylko przewróciła na mnie oczami i poszła po Mike'a. Ten dzień jest moim drugim najlepszym dniem. Pierwszy to ten jak się dowiedziałem, że nasz pierwszy singiel jest numerem jeden w Wielkiej Brytanii.
Przechodziłem między stołami, zamaczając palec w każdej misce, mimo że miałem zostać tam. Poczułem wibracje mojego telefonu. Odblokowałem go i przeczytałem wiadomość od Stacy. Właśnie umarłem...
 Gdzie ty do cholery jasnej jesteś?! Miałeś czekać! Wracaj! Masz 2 minuty inaczej wracasz z buta, a wątpię żebyś chciał wracać sam... Nie znając drogi... Powodzenia!
Biegłem z powrotem ile miałem sił w nogach. Czułem jak moje tętno wzrasta, a serce przyśpiesza. Przez nią chyba spalę to wszystko co zjadłem. Stanąłem przy stole jurorskim, rozglądając się za Stacy.  Dostrzegłem brunetkę rozmawiającą z jakimś chłopakiem. Nie chciałbym być niegrzeczny, ale zaraz im przeszkodzę.  wymalowanym uśmiechem podszedłem do rozmawiającej pary.

- Cześć- buziak w policzek- Wracamy już?- Spytałem z udawaną i przesłodzoną sympatią.
-Mhm.. Pewnie chodź.- złapała mnie za rękę i odeszliśmy od zdezorientowanego chłopaka. Co?! Co ona robi? Ja miałem udawać jej chłopaka, a nie na odwrót.  Zepsuła mi mój plan. Ale nie powiem, mina tego chłopaka była warta uwiecznienia.
- To co wracamy do domu. Zaraz 6- poinformowała mnie.
Powrót do domu minął równie miło, jak sam pobyt na Festiwalu. Otworzyłem drzwi, i gestem ręki zaprosiłem ją do domu, jak gentleman.  Popatrzyła na mnie z kpiącym wyrazem twarzy i poszła przodem. Udaliśmy się do salonu gdzie, jak się okazało, siedziała cała 6 chłopaków.  Zauważyłem dwa wolne miejsca, jedno koło Liama i już chciałem tam usiąść, ale dziewczyna mnie uprzedziła, więc zostało mi tylko jedno, między Harrym a Zaynem. To będzie ciasno.  Zapadła krępująca cisza, której nikt nie chciał przerwać.

*Stacy POV's*
Aby przerwać tę niezręczną ciszę powiedziałam.
- Ja spadam, bo wiecie, muszę poukładać wszystko w domu i wiecie.-wpatrywałam się w podłogę, po czym przelotnie posłałam im spojrzenie.- I jutro przyje po następnego. Papa- odwróciłam się aby udać się do domu, ale poczułam lekkie szarpnięcie na rękę.
-Zostań musimy obgadać coś- szepnął Harry. Dlaczego dopiero teraz zauważyłam jakie piękne ma oczy? Coś ze mną nie tak. Usiadłam na na miejscu i wsłuchiwałam się w głos Liama, który wszystko tłumaczył.
- A więc tak. Musimy zagłosować czy sprzedajemy jej dom- wskazał na mnie- czy zostaje. Musimy udać się do Domu Dziecka podpisać wszystkie papiery. Zdałoby się również zadecydować czy dziewczyna będzie z nami mieszkać. I poinformować ją o naszych planach, trasie i próbach w miesiącu.- mówił Daddy. Teraz już wiem czemu go tak nazywają i podziwiam jego pamięć. Nagle poczułam jak bardzo ten temat jest dla mnie żenujący. Czułam jak zwalam się im pod dom, pod ich opiekę. Czuję, że ich wykorzystuję...
- I pogrzeb...- dodałam cichutko. Wiesz jakie to uczucie chować swoich rodziców na pogrzebie. Jakie to uczucie nigdy już ich nie spotkać? Nie wiesz bo masz rodziców i prawdopodobnie kochającą się rodzinę.
-No tak.- przytaknął Liam.- Sprawy mają się tak. Jutro o 2 pm musimy się wstawić w Domu Dziecka. Pogrzeb zaplanowany jest  na wtorek.  Więc Stacy- zwrócił się do mnie- Musisz przełożyć o dwa dni później nasze wynagrodzenie. Jakieś pytania?
-Musimy zadecydować co z  domem i gdzie będzie mieszkać- przypomniał Harry.
- Właśnie!- wtrącił się Damian- Ja i Josh będziemy spać u siebie... I moja mam zaprosiła was wszystkich na jutrzejszy obiad.- uśmiechnął się Damek.
- Dobrze. Stacy do ciebie należy główny głos co robimy z twoim domem.- tak domem, w którym mieszkałam tylko dwa dni.- Robimy głosowanie. Reka w górze kto chce, aby został sprzedany.- rozglądnęłam się i zauważyłam, że Josh i Liam jest za sprzedażą domu.
- Ja nie chcę go sprzedawać- wtrąciłam.- Chcę aby został.
- A gdzie dziewczyna się zatrzyma?- wszyscy popatrzyli ze zdezorientowaną miną na Harryego- W sensie czy będzie spać w gościnnym czy z którymś z nas czy sama w domu.
-Aaa o to chodzi.-pokiwałam głową- Myślę, że nie chcę wam się jeszcze bardziej zwalać na głowę. To że mnie "adoptujecie"- zrobiłam palcami cudzysłów- jest już dużym kłopotem dla was. Mogę spać u siebie.
-ABSOLUTNIE- natychmiastowo zaprzeczył Louis.- A kto Cię będzie bronił przed robalami?
-Dobra przekonałeś mnie- powiedziałam a wszyscy się na mnie rzucili- Du-du-dusicie- wyjąkałam.
- Aa... ummm... Sorry.- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Tylko ja chcę spać w gościnnym i muszę przynieść moje ubrania, bo większość butów zostawię tam.
- Jak to większość zostawisz tam?- mruknął Niall ze zdziwieniem
- Kiedyś wam pokarzę moją kolekcję butów!- uśmiechnęłam się
- Pożałujecie tego.- zagroził Damian. Wszyscy zignorowali tę uwagę i  zrobili zbiorowego przytulska.
- To ustalone!- zawołał Harry. 
*********************************************************************************

Pis joł!


Po pierwsze:
Jest nowy wygląd naszej kochanej Stacy i wygląda ona tak:



Po drugie:
Jak zauważyliście jest nowy szablon z naszą bohaterką Stacy. Mi się bardzo podoba, nie wiem jak wam.

Po trzecie:
WIDZIELIŚCIE JUŻ BEST SONG EVER? NIE?! TO -------> BSE
DFUGEWIUSFGRIEU Takie emocje

Po czwarte:
To, że dodaję rozdziały raz lub dwa razy na miesiąc nie znaczy, że was olewam. Po prostu nie mogę się zabrać za pisanie ;D  I mam wakacje.
Nawet Mila Kunis, zaprzecza xD
To do kiedyś pysiaczki! Kocham Was

Alex i  ShippLou

PS: W pisaniu pomagała  siostra Martyna [(Ona jest Louis Shipper i Directioner xD) Martyna czyli ShippLou]


czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 11 "I oficjalnie po raz drugi znalazłem się w raju"




*- Chłopcy? Czy mogę wam się jakoś zrehabilitować za moje straszne zachowanie? - spytałam z nadzieją, że będę mogła.
- Nie Stacy.- powiedział poważnym tonem Liam.- Nie musisz niczego robić. Przecież nic strasznego nie zrobiłaś. To tylko bipolarność.- uśmiechnął się ,a ja skrzywiłam się gdy usłyszałam 'bipolarność"
 - Ale ja chcę! Mogę? I tak jak mi nie pozwolicie to i tak to zrobię! O wiem, co zrobię! To zrobię- gadałam bez sensu podniecona tym, że będę mogła jakoś się zrehabilitować. Wchodziłam po schodach knując plan, na jutro.- Dobranoc!- krzyknęłam.*

Nie mogłam zasnąć, bo przeszkadzało mi chrapanie Zayna. Ilekroć próbowałam zasnąć Zayn chrapał coraz głośniej. To było nie do wytrzymania. Już byłam bliska powiedzenia mu, aby zamknął ryj bo mu go wypiorę, ale ostatecznie zrezygnowałam. Zabrałam poduszkę i wymacałam klamkę od drzwi. Po omacku udałam się do pokoju Harryego. Potrząsnęłam lekko jego ramieniem, a gdy zauważyłam, że się obudził powiedziałam:
-Harry? Mogę z tobą spać, bo Zayn chr...
- Właź- przerwał mi i się przesunął abym mogła wejść pod kołdrę. Przytuliłam się do Loczka i zasnęłam.

*Niall's POV*
Obudziły mnie delikatne, a zarazem przyjemne szepty. Otworzyłem oczy, ale natychmiast je zamknąłem gdyż światło mnie oślepiło. Teraz ostrożnie otworzyłem jedno oko, a następnie drugie.Usłyszałem burczenie w brzuchu, więc wstałem z łóżka, kierując się w stronę drzwi. Kiedy miałem już otworzyć drzwi poczułem szarpnięcie za rękę.  
- A ty gdzie?- popchała mnie delikatnie w stronę łazienki- Ubierz się i zejdź na śniadanie. I przygotuj się psychicznie na spędzenie połowy dnia tylko ze mną.- powiedziała zanim wyszła z pokoju.

 Wybrałem ubrania i udałem się pod prysznic.  Co znaczy "pół dnia tylko ze mną"? Gdzie są chłopcy? Co będziemy robić? Dlaczego ze mną? Miałem tyle pytań lecz żadnej odpowiedzi. Niewiedza jest najgorszą rzeczą jaka może cię spotkać. Uwierz mi.  Ubrany w białą koszulę, ciemne turkusowe jeansy i białe nike zszedłem na dół. Pociągnąłem nosem chcąc poczuć bardziej intensywnie zapach naszego śniadania. Zauważyłem Stacy stojącą obok stołu, która miała taki sam strój jak ja. Dosłownie.   Zacząłem histeryczne się śmiać. Co jak co ale gust to my mamy dobry.
- Co ty-ty... Czemu m-masz taki strój jak ja?- zapytałem między śmiechem.
-Dobra koniec tego.Zapraszam na śniadanie.-rozejrzałem się po stole. Było chyba z 10 talerzy, a na każdym porcja innych naleśników; z bitą śmietaną i owocami, z truskawkami i czekoladą, z Nutellą, z dżemem, z serem białym, ze szpinakiem. KAŻDE. Byłem w raju. Nie to lepsze niż raj; tego nie da się opisać. Moje ciało ogarnęło taki zachwyt, że czułem jakbym wznosił się ku górze. Z euforii wyrwało mnie lekkie uderzenie w ramię.
-Co ty?- zapytała mnie ze zdezorientowaniem- Jesz czy się lampisz?- zachichotała słodko.
- Jem, jem, ale wiesz tego jest tyle, i tyle rodzai, że nie wiem, od którego zacząć- usiadłem do stołu.  Stacy wskazała  palcem na talerz z bitą śmietaną. Sięgnąłem po talerz i zacząłem wcinać, kiedy zauważyłem, że dziewczyna nie je.- Czemu nie jesz?
- Ja już jadłam- oznajmiła. Widząc moją zdezorientowaną minę kontynuowała- Wytłumaczę Ci wszystko w aucie. A teraz smacznego.
Posłusznie zjadłem, a przynajmniej próbowałem zjeść wszystko co znajdowało się na stole. TO było niesamowite, nikt nigdy nie zrobił dla mnie takiego śniadania. To było świetnie. Jedziemy gdzieś samochodem, więc to dopiero początek niespodzianek. Kocham tą dziewczyną.
- A więc...- zachęciłem dziewczynę, do powiedzenia mi gdzie jedziemy i w jakim celu, gdy wsiadłem do czarnego range rovera. Zauważyłem, że kierowcą jest mężczyzna około 30 lat.
- Reszta chłopaków, łącznie z Damianem i Joshem pojechali nad jezioro, znajdujące się blisko Londynu.  Wybrałam ciebie pierwszego, bo...- przerwała, jakby szukała racjonalnego uzasadnienia.- Bo polubiłam Cię i dla ciebie wpadł mi pomysł.
- Umm... Okey.Gdzie jedziemy? Kiedy wrócimy? Co będziemy tam robić?- Stacy chciała przerwać mój potok pytań, ale jej nie pozwoliłem- I kim jest kierowca?
-To jest przyjaciel moje...- szybko się poprawiła- Tom'a, Mike. Zawsze mnie woził wszędzie, do póki nie zdałam prawka.- uśmiechnęła się do mnie, a ja zmieszany oraz dumny odwzajemniłem uśmiech.- Dobra a teraz Mike ruszaj, a ty odwróć się do mnie plecami- rozkazała. Posłusznie odwróciłem się i po chwili poczułem materiał zasunięty na moje oczy. Pomacałem tkaninę i zapytałem:
-Po co to?
- Bo nie możesz wiedzieć gdzie jedziemy. To niespodzianka. I nie próbuj ode mnie wyciągać tego bo zniszczysz wszystko.
- Nie no luz- zapewniłem brunetkę.
- A teraz zasady gry.-  Co jakiej gry? I jakie zasady? O co do cholery chodzi?- Słuchaj uważnie i mi nie przerywaj.-zagroziła- Co prawda nie wiem czy to stosowne zamieszkiwać z wami, ale zawsze mogę wrócić do domu na przeciwko was...- mruknęła cicho do siebie- Ale okej! Przez 7 dni będę zabierać każdego z waszej siódemki, aby odwdzięczyć się za wszystko co zrobicie lub zrobiliście...
-Stacy, nie musisz- przerwałem jej
-Nie przerywaj!- krzyknęła- Wracając. Reszta chłopaków, jak wspomniałam, jest nad jeziorem i każdy zna cały regulamin zabawy, oprócz ciebie. Gdy wrócimy przed 6 pm, a jest 11;30 am, masz nikomu nic nie mówić gdzie byliśmy, co robiliśmy, a nawet czy ci się podobało.  W sobotę lub w niedzielę, zależy jaka będzie kondycja Harryego wymienicie się Swoim Dniem. Zrozumiałeś?- zapytała, a ja pokiwałem głową.- Jakieś pytania?
-Tak. Kto jedzie kolejny, a kto ostatni?- spytałem, poprawiając swoją pozycję na wygodniejszą.
- Masz głupie pytania- zauważyła- Ponieważ cie lubię to ci powiem, ale tego nikomu masz nie mówić, bo to też ma być niespodzianka. Jutro, czyli w poniedziałek jedzie Liam, a ostatni jedzie Harry w sobotę.- powiedziała. A ja zacząłem się zastanawiać co z jej lekcjami. Postanowiłem o to zapytać.
-Co z twoimi lekcjami?
- Zostało tylko 2 tygodnie wakacji, a oceny są wystawione, więc praktycznie nic nie robimy, a powiedziałam Archerowi żeby przyszedł 24 06, dać mi moje świadectwo- rzekła dumnie.
Nagle poczułem jak pojazd się zatrzymał. Instynktownie złapałem Stacy za rękę. Zielonooka pociągnęła mnie, tak że wychodząc z samochodu potknąłem się prawie upadając.
-Gotowy?- zapytała, gdy stanąłem stabilnie. Kiwnąłem głową na tak. Po chwili poczułem jej dłonie odwiązujące opaskę z tyłu mojej głowy. Gdy opaska została całkowicie zdjęta zamknąłem oczy, ponieważ oślepiło mnie jaskrawe promienie słoneczne. Powoli je otworzyłem, a przede mną ukazał się najpiękniejszy  widok świata. Moje nogi ugięły się ze zdumienia jakie ta dziewczyna potrafi rzeczy zrobić, aby kogoś uszczęśliwić.  Patrzyłem na ten widok z uwielbieniem.  I oficjalnie po raz drugi znalazłem się w raju.

__________________________________________________________________________________ 
  CZEŚĆ!!!
Chciałabym was bardzo przeprosić! Rozdział byłby półtora tygodnia temu, ale zdarzył się wypadek. Mianowicie podczas pisania ostatniego zdania, w sposób nie wyjaśniony usunął się cały rozdział ;c Myślałam, że zwariuję i byłam tak  zdemotywowana, że chciałam olać to opowiadanie i wszystko, ale zabrałam się i jestem!
BARDZO WAS PRZEPRASZA, JEST MI PRZYKRO.

Alex i Alan

piątek, 31 maja 2013

Rodział 10. "Jasne, a ja jestem księżniczką"

*- Chill out. Już dzwonię- mruknął Hazz, łapiąc się za telefon.
- O popatrz ty nie jesteś taką szarą myszką- zdziwił się Liam
- Te myszki też czasami kurwa gryzą- odgryzłam się Liamowi, ale chyba wszyscy to poczuli. Mimo iż nie mam nikogo smutek mi przeminął, a pojawiła się złość. Potrzebuję Damiana. Teraz. On musi mnie uspokoić zanim powiem coś niepotrzebnego. Za późno.*


- Przez was moje życie się sypie!- syknęłam patrząc na całe One Direction. Byli zszokowani. I pewnie zawiedzeni moim zachowaniem. Z resztą, jak każdy. Patty i Tom byli zawiedzeni, z powodu moje zachowania, Damian czasami. Nie rozumiem jak Damian może ze mną wytrzymać. Po chwili przyszedł Harry i usiadł koło mnie.
- Weź się uspokój dziewczyno. Złość szkodzi urodzie- powiedział spokojnie.
- Nie mów mi co mam kurwa robić- wydarłam się, będąc ciągle zła. Zaczęłam bić go po klatce pięściami. Harry zamiast próbować mnie powstrzymać, zaczął mnie przytulać. Poddałam się, a łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
- J-ja... ja nie chciałam.- za jąkałam się- Przepraszam... - spuściłam głowę. Było mi wstyd.Ale nie aż tak bardzo jak mojemu koledze gdy znalazłam Playboy'a u niego w pokoju. Ale to inna historia. Próbowałam się pohamować, ale kompletnie mi to nie szło. Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Zespół patrzył na mnie jak na chodzącą mikrofalówkę. Serio.
- Ej... Wow... Ty jesteś...- Patrzyłam z wyraźnym zaciekawieniem na Zayn, który nie mógł się wysłowić. Myślałam, że Harry mnie wypuści ze swoich objęć, ale nie, on szczelniej zacisnął swoje ręce wokół mnie, jakby bał się, że ucieknę.
- Bipolarna...- dokończył Niall. Popatrzyłam na niego zdziwiona i uniosłam brew próbując zrozumieć co chciał mi lub nam przekazać.
-Bipolarna, co?- spytałam patrząc na Niall'a. Mimo mojego zdziwienia dalej się uśmiechałam. Szczerze się uśmiechałam.
- Ty jesteś bipolarna...- wymamrotał, a mój uśmiech wyparował. Jak on mógł do jasnej cholery coś takiego powiedzieć?!
- Nie jestem bipolarna!- uniosłam ręce ku górze po czym je spuściłam.- Ja mam zmiany nastroju!- krzyknęłam wyrywając się już całkowicie z uścisku Harry'ego.
- Jasne, a ja jestem księżniczką- mruknął  sarkastycznie Niall głosem małej dziewczynki.
-Zamknij się!- syknęłam.- Nie jestem bipolarna, mam zmiany nastroju! Jestem dziewczyną.
- Oczywiście. Po za tym, że w ciągu pół godziny byłaś- zaczął wymieniać licząc na palcach- smutna, wesoła, zła, wesoła i znowu zła. Więc podsumujmy. Zmienił ci się humor pięć razy w ciągu 30 minut. PIĘĆ RAZY.- wykrzykiwał mi prosto w twarz Zayn.  Ten sam  chłopak, z którym się całowałam. Ale nie czułam niczego w tym pocałunku. Był pusty, wyprany z emocji.  Dla mnie to była jak odskocznia od szarej rzeczywistości, nic więcej. Kiedyś muszę mu powiedzieć, że to nie było nic więcej niż tylko pocałunek i żeby nie łudził się na coś więcej. Cóż jestem szczera. Czasami zbyt szczera. Moją największą wadą jest to, że najpierw mówię, a później myślę. A gdy Niall powiedział, że jestem bipolarna, to ta cecha zajmuje pierwsze miejsce w TOP 10 moich wad. Taka jestem. Nie umiem kontrolować moich emocji. Gdy jestem z Damianem jestem spokojna, ale gdy go nie ma wybucham płaczem lub gniewem. Raz zrobiłam taką rozróbę w klasie na języku angielskim, że wysłano mnie do dyrektora. To było coś.    
  
Wspomnienie:
- Stacy mas zadanie domowe?- spytała pani Magler, stojąc obok mojej i Damiana ławki.Pani Magler miała tendencję do zadawania po 4-8 długich i nie zrozumiałych zadań, z którymi miałam problemy. Obiecywałam sobie , że kiedyś jej wygarnę za to, że zadaje nam tyle zadań. To było nie wykonalne. Angielski mieliśmy codziennie, więc codziennie siedziałam po kilka godzin przy biurku nad kilkoma zadaniami z angielskiego. 
-Nie nie mam zadania!- krzyknęłam wstając z ławki-  Co pani myśli, że co?! Że nie mam własnego życia tyko mam codziennie robić te jebane zadania domowe?!- wykrzyczałam jej prosto w twarz i zwróciłam się do reszty uczniów.- A wy? Zgadzacie się na te jebane zadania Magler?! Ja się nie zgadzam! NIE! NIE!- zaczęłam skandalizować, a razem ze mną reszta klasy.  Darliśmy się przez 20 minut lekcji, aż do momentu przyjścia Dyrektora Dethow, który budził postrach wśród, nie tylko uczniów, ale również nauczycieli. Patrzył srogo na nas i rzekł:
- CO wy sobie wyobrażacie? Że kim jesteście? Macie zamilknąć w tej chwili!- krzyknął, a w klasie było można usłyszeć tylko nie równe oddechu uczniów.- Kto śmiał zacząć te krzyki?- gdy nikt się nie odezwał powtórzył pytanie- KTO?!- i właśnie to ceniłam w mojej starej klasie. Nikt nikogo nie wydawał.
- To panienka Stacy Jonson, panie Dethow.- powiedział cicho nauczycielka.
-Czemu mnie to nie dziwi, że to ty?Wstań- rozkazał. Posłusznie wstałam rozbawiona całą sytuacją, że musiał przyjść Dyrektor,a by uspokoić klasę, bo nauczycielka nie dawała sobie rady.- Co było powodem zrobienia z porządnej klasy buszu?- spytał poważnie patrząc na mnie. Zachichotałam cicho, ponieważ nigdy nie słyszałam, aby klasa 2b była "porządna".
- Ymmm... Bo ona- wskazałam na Magler, której twarz mówiła, nie rób tego.- zadaje nam za dużo zadanie i ja ni wyrabiam kurwa!- syknęłam. Rozejrzałam się po klasie, każdy był wystraszony, ale ja miałam w dupie to. 
-Jak ty się dziecko wyrażasz! Do mojego gabinetu- powiedział, a ja się nie ruszyłam.- TERAZ!
- Po co, skoro można tutaj?- spytałam lekceważąc to co miało za chwilę się wydarzyć.- Dobra już idę. Papa kochanie- pożegnałam się z Damianem, który jak ja, był rozbawiony całą zaistniałą sytuacją. Szłam powoli, praktycznie szłam jak najwolniej jak umiałam, byle żeby nie być w tym cuchnącym gabinecie. Byłam tam minimalnie raz tygodniowo. Czyli dla mnie było naturalne, że tam idę. Dethow jak za każdym razem mówił, że nie powinnam się tak zachowywać, że to nie przystoi kobiecie i tak dalej.  I oczywiście zadzwoni do rodziców.Karą za moje zachowanie miała być kilka godzin społecznych lub wysprzątanie całej szkoły. Zgadujcie co wybrałam. Nic. Powiedziałam mu, że nie będę tego robić i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Wysłałam Damianowi sms, a by przeszedł na ławkę. Resztę lekcji spędziłam na ławce za murem szkolnym. Czyli tam gdzie zawsze gdy nie szłam do szkoły. Gdy wróciłam do domu Patty i Tom powiedzieli, że są rozczarowani i że mam się zmienić. I tylko tyle. Kochałam ich za to, że nigdy nie dawali mi karę, tylko spokojnie wysłuchali mnie i powiedzieli co o tym sądzą. Następnego dnia w szkole, każdy mnie pytał jaką karę dostałam. Odpowiadałam, że prace społeczne- co było prawdą, ale i tak ich nie wykonałam- a od rodziców, kare na TV, komputer i zabierali mi po szkole telefon oraz zakaz wyjścia gdziekolwiek- wszystko było kłamstwem. W ten sposób podbudowywałam sobie reputację. Podczas mojej "kary" po szkole wychodziła na dwór, byłam dostępna na Facebooku czy Twitterze i  dzwoniłam do innych po szkole. Czyli robiłam wszystko tak jakbym tej "kary" nie miała. W oczach innych byłam niezależna. Podobało mi się to.

Koniec Wspomnienia. 

Wraz ze wspomnieniem tego dnia na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale spuściłam głowę, aby chłopcy tego nie widzieli. To było coś. Pamiętam te miny wszystkich osób, które za wszelką cenę chciały być takie same jak ja.  
- Stacy?- spytał delikatnie Harry, ale zignorowałam to. Próbowali chyba jeszcze z kilka razy, ale ignorowałam to, dopóki Harry nie pomachał mi przed oczyma ręką.
- Stacy? Co z tobą?- podnosiłam głowę patrząc na Harry'ego.- Ty się uśmiechasz?- zapytał odwzajemniając uśmiech
- Ymm... Tak. - westchnęłam- Przepraszam... Zamyśliłam się. - 
- Chłopcy? Czy mogę wam się jakoś zrechabilitować za moje straszne zachowanie? - spytałam z nadzieją, że bedę mogła.
- Nie Stacy.- powiedział poważnym tonem Liam.- Nie musisz niczego robić. Przecież nic strasznego nie zrobiłaś. To tylko bipolarność.- uśmiechnął się ,a ja skrzywiłam się gdy usłyszałam 'bipolarność"
- Ale ja chcę! Mogę? I tak jak mi nie pozwolicie to i tak to zrobię! O wiem, co zrobię! To zrobię- gadałam bez sensu podniecona tym, że będę mogła jakoś się zrehabilitować.  Wchodziłam po schodach knując plan, na jutro.- Dobranoc!- krzyknęłam.


__________________________________________________________________________________


Tak więc jestem i ... Już
Komentujcie, bardzo mi zależy! ;D


Dziękuję za ponad 3000 wejść! 

Alex i Alan ;*




wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 9 " Te myszki też czasami kurwa gryzą" | Wielki powrót; porządki.

Specjalna dedykacja dla  Ziuty! xD


**Stacy*
Podniosłam jego podbródek patrząc cały czas w jego oczy. Przybliżyłam się na tyle, aby sięgnąć, spróbować jego ust. Niewinny pocałunek zaczął przeradzać się w coś silniejszego i namiętnego. Miałam motylki w brzuchu. Przez chwilę zapomniałam o całym bożym świecie. Liczyłam się tylko ja i on, tylko ta chwila. Nic więcej. Nie chętnie się oderwaliśmy od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a on złapał mnie za rękę. wstał, ciągnąc mnie za sobą. Przed drzwiami stanęłam i pocałowałam go bardzo namiętnie i rzekłam
 - Nie mów nic im. Proszę- poprosiłam. Przytaknął. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam aby ktoś dowiedział się o tym, co stało się przed chwilą. Czy to, że całowaliśmy się przed chwilą, czyni nas parą?*


- Zapomnijmy o tym- powiedziałam.
-Ale...
- Proszę Zayn, zapomnij, dla mnie.- prosiłam błagalnie. Zayn z wyraźnym smutkiem w oczach przytakną nie zadowolony.-  Zayn?
-Hmm?- popatrzył mi prosto w oczy. Czy on musi mieć takie hipnotyzując  czeeekoladooowe oczy?
- Emm... No tego...- wiem, że to dziwne, ale na prawdę nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć.
-Wykrztuś to z siebie- z irytacją rzekł  mulat.
-Ja nie chcę zejść na dół. chcę zostać. Proszę...
- Mam zostać z tobą? - spytał siadając na łóżku. Pokiwałam głową. Usiadłam na moim ,dotychczasowym, ulubionym miejscu. Czytaj parapecie. - Powiedz coś o sobie- poprosiłam - A co chcesz wiedzieć?- spytałam z zaciekawieniem. Już nie płakałam. Nie lubię płakać przy kimś, a zresztą chcę zapomnieć o tym wypadku.Chce jechać do aqua parku.
- Co lubisz, czego nie lubisz.
- Hmm... Lubię ciebie... A nie lubię szpinaku.- uśmiechnęłam się szczerze.- Pojedziemy do aqua parku?Proszeee!
- Chodź. Przekonajmy tych na dole.- wstał po czym złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół. Usiedliśmy obok siebie i szepnęłam do Zayna:
- Ty mówisz.
-Dobra- odpowiedział udawanym szeptem.- Chłopaki!- krzyknął, ale nikt nie przyszedł. Zawołał ponownie - Chłopaki!!- też nic.Popatrzył na mnie, a ja już wiedziałam o co mu chodzi, więc  pokiwałam głową- Boże!! Chłopaki!!! Stacy... Ona, ona nie oddycha!!! Pomocy, Ratujcie ją!- zaczął krzyczeć z udawaną paniką w głosie. Poklepałam go po plecach i pokiwałam głową z wrażenia.  Chłopacy zjawili się w tępe natychmiastowym.
- Przecież ona tu siedzi i oddycha- Louis powiedział to jakby to była najoczywistsza sprawa na świecie.
- No co ty?! Chcieliśmy, żebyście szybko przyszli bo... teraz twoja kolej- ostanie trzy słowa powiedziałam szeptem do ucha Zayna.
- Okey. Bo Stacy chce pójść do aqua paru. I, czy idziecie z nami czy nie?-wyjaśnił im.
- Czy ty. -Harry wskazał na mulata palcem- Zaynie, Javadzie Maliku, sugerujesz, że my- zrobił ruch ręką wskazując na siebie  i resztę chłopaków- nie chcemy jechać do aqua parku?- mówił to z takim poważnym niedowierzaniem.
- Nie no co wy chłopcy!- chłopak próbował się bronić i chciał się szczerze uśmiechnąć, ale wyszedł mu grymas.
-Zadzwońcie po Damiana i Josha- wiem, że o kimś zapomniałam. A no tak.-  Zadzwońcie po Elodie!
- A ty nie możesz- wymamrotał Harry
- Nie nie mogę. Kurwa nie mam telefonu przecież!- zdenerwowałam się i to bardzo. Łątwo mnie zdenerwować, ale cóż taka już jestem.
- Chill out. Już dzwonię- mruknął Hazz, łapiąc się za telefon.
- O popatrz ty nie jesteś taką szarą myszką- zdziwił się Liam
- Te myszki też czasami kurwa gryzą- odgryzłam się Liamowi, ale chyba wszyscy to poczuli. Mimo iż nie mam nikogo smutek mi przeminął, a pojawiła się złość. Potrzebuję Damiana. Teraz. On musi mnie uspokoić zanim powiem coś niepotrzebnego. Za późno.

_______________________________________

To trzymajcie taki krótki za wszystkie komentarze. Im więcej tym lepiej i ciekawiej. Mam do was kilka rzeczy do omówienie i jeśli czytasz to daj komentarz dotyczący tego co zaraz napiszę. Wyraź opinię.

  • Teraz piszę długość rozdziału proporcjonalna do ilości komentarzy.
  • Podczas mojej małej przerwy dużo sobie przemyślałam co będzie dalej w opowiadaniu. I mogę wam tylko powiedzieć, że będzie ciekawie. Bardzo ciekawie. 
  • Musicie dowiedzieć się mniej więcej o co chodzi w Danger'ze jeśli chcecie się pokapować w opowiadaniu. (Lubicie Justina Biebera? Macie link do Danger'a poczytaj sobie. Polecam, ja czytam po raz 3)
  • Nie bójcie się napisać swojej opinii. Może być nieprzyjemna, ale napisz co sądzisz. Zależy mi, bo dla was to tylko kilka minut czytania, a dla mnie to kilka godzin lub kilka dni pisania. A komentarz to tylko kilka sekund.
  • Rozdziały będą pojawiać się różnie.
  • Mam napisane dwa imaginy, nie długo pojawi się pierwszy.
  • Jest nowa redaktorka Ziuta. Będzie pisać imaginy. Nie macie nic przeciwko, nie?
  • Możecie pisać pomysły lub z kim ma być imagin. Podpisujcie się  to będę dawać dedykację.
  • Liczę na komentarze
  • Kocham Was <3
Dużo tego, nie? Pewnie o czymś zapomniałam. Mój przyjaciel prowadzi bloga, pisze tam swoje teksty itd. Jeśli chcecie poczytać to zapraszam Tu.


Enjoy  Alex. Mój twitter Kill_you_Shawty.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Musimy porozmawiać.

Echh... Trochę źle się czuję z tym co teraz zrobię. Zawieszam moje opowiadanie i chyba bloga, aż do pojawienia się rozdziału 9. Jest tutaj 3 autorek i ja, a piszę tylko ja. Wiecie jakie to męczące.  Będę musiała zrobić z tym porządek. Na  prawdę. Ale wracając do bloga to powodem zawieszenia jest:
  • Brak czasu
  • Muszę poprawić wszystkie oceny, bo zbliża się koniec roku
  • Brak weny (mam jakieś pomysły, ale nie daję rady tego pisać itd.)
  • Jest cieplej na dworze i chciałabym więcej czasu przebywać ze znajomymi.
 Nie wiem czy wam to odpowiada, ale pod tą notka możecie dawać pomysły dotyczące następnych rozdziałów.  Z chęcią skorzystam. Nawet tego posta pisze mi się źle.  Będę pisać jak najczęściej, ale nie będę dodawać, bo chyba nigdy nie skończę pisać tego rozdziału. Można by powiedzieć, że będę pisać na zapas. Rozumiecie? Kurde no. Na prawdę nie chcę tego robić, ale muszę.
 Dziękuję wam za wszystkie komentarze i ponad dwa tysiące wejść.  Komentarze bardzo motywują do dalszego pisania, uwierzcie. Mówię  poważnie, nawet głupi komentarz: " Super" lub "Podoba mi się" jest na serio motywujące.

Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałabym poruszyć. Mianowicie "zwalniam" nie piszące osoby, które zaniedbują bloga.  Może ktoś z was pisze imaginy o One Direction, Justinie Bieberze lub bez udziału gwiazd? Proszę to ważne! Jeśli chcielibyście pisać swoje imaginy bądź nawet pomagać pisać ze mną opowiadanie, zgłoście się z imaginem waszego autorstwa na e mail alleksandraaaaa@gmail.com Osoba taka zostanie przyjęta na okres próbny trwający miesiąc. Musi tylko pisać jak najczęściej potrafi, aby na blogu się coś działo.


Do kiedyś! Alex

Jakieś pytania? ask Możecie też pisać w komentarzach.
Twitter? @Mint_Swag

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 8 cz. 2 "Czy to, że całowaliśmy się przed chwilą, czyni nas parą?"

Tą część 8 rozdziału dedykuję Anie i temu anonimkowi , który się nie podpisuje xD



*Otworzyłam i wyciągnęłam z niego moje rzeczy, szkicownik, ołówki, gumkę, czyli wszystko co było mi w tym momencie potrzebne.
Ponownie usiadłam na parapecie. Położywszy szkicownik na kolanach zaczęłam tworzyć. Co chwilę ktoś wpadał do pokoju pytając jak u mnie, bądź czy nie potrzebuję towarzystwa. Po 6 razie podeszłam do tabliczki wiszącej na drzwiach zmieniłam na napis Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój. Będę potrzebowała czegoś to zejdę. Po około 2-3 godzinach skończyłam obraz. Zostawiłam otwarty blok i zeszłam na dół, lecz najpierw przepłukałam twarz, starając się aby nie było widać, że płakałam. W sumie miałam powód by płakać. Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Ale tak musiało być....*

Udałam się w kierunku kuchni. Cel jest raczej oczywisty. Jedzenie. Bardzo zgłodniałam. Harry, Louis, Damian, Liam, Josh, Niall i Zayn odprowadzili mnie wzrokiem aż do drzwi kuchennych. Usiadłam na blacie kuchennych, pożerając, dosłownie pożerając kanapkę.  Wróciłam do pokoju, kiedy zjadłam. Czułam się tragicznie. Jeszcze  nigdy nie czułam się, aż tak źle.

 *Oczęta Zayna*
Zeszła na chwilę na dół, co wywołało u nas duże zdziwienie. Myślałem, że posiedzi z nami chwilę, ale myliłem się wyszła z domu rzucając tylko ciche zaraz wracam.  Po chwili wróciła z różowym kartonem w ręku i poszła z powrotem na górę.Każdy z naszej piątki, tak piątki, ponieważ Damian i Josh musieli iść do domu na chwilę, próbowaliśmy w jakiś sposób porozmawiać z Stacy. Ale niestety, po którymś razie zmieniła tabliczkę na Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój.  Na prawdę chciała być sama, to widać.   Każdy z nas zaglądając do niej zauważał rysownik. Ona rysowała...   Po około trzech godzinach zeszła na dół, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa, lecz z wyraźnie przybitą miną poszła do kuchni. Kiedy Stacy siedziała w kuchni poszedłem do jej, a tak właściwie mojego pokoju. Cel jest raczej oczywisty chciałbym z nią porozmawiać. Usiadłem na łóżku, ale nie siedziałem tam długo, ponieważ coś przykuło moją uwagę. To coś leżało na parapecie, gdzie siedziała dziewczyna. Też lubię tam siedzieć, zawsze chciałem mieć taki w pokoju, aby móc siedzieć, rozmyślać i patrzyć na zabieganych ludzi. Zauważyłem TEN rysownik. Uważnie przyglądałem się rysunkowi, dokładnie analizując każdy milimetr kartki.  Dziewczyna ma wielki talent, ja nie wiem gdzie ona go chowa w tym swoim drobnym ciałku. Będę brał korepetycje malarstwa u niej. Ciekawe co jeszcze umie; jej osobowość jest bardzo tajemnicza.  Drzwi zaczęły się delikatnie otwierać, a za nimi stała osoba, której osobowość zawładnęła moje myśli. Odruchowo odłożyłem blok na miejsce.
- Ja nie chciałem cię sprawdzać, ja chciałem sprawdzić czy tylko u ciebie w porządku, ale..- tłumaczyłem się, ale brunetka mi przerwała
- Nic się nie stało, raczej cieszę się, że przyszedłeś- uśmiechnęła się lekko, co odwzajemniłem
- Ufff... chciałem posiedzieć trochę z tobą i cię poznać. Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł, ale lepiej teraz niż później. Ty to namalowałaś?- spytałem podającej jej obraz.
 - Ughh.... Myślę, że nikomu nie powierz, że rysuję?
- Dlaczego nie? Przecież ma wielki talent, który trzeba wykorzystać!- powiedziałem trochę głośniej
- Nie lubię pokazywać tego- wskazała na szkicownik- Zawsze obrazy oddają moje uczucia, a ja nie chcę zbędnych pytań.
- To masz ich więcej? Mogę zobaczyć?- spytałem, a Stacy  podała mi nie śmiale blok. Zaczęłam obracać kartki, bardzo ostrożnie, aby nie zepsuć żadnego rysunku.   Szczególną uwagę przykuł jeden obraz. Naszkicowane na nim były usta, dokładniej pras ust, które się ocierały o siebie...

Pokazałem jej rysunek z zaciekawianą miną, a ona tylko spuściła głowę. Po kilku sekundach podniosła głowę patrząc mi prosto w oczy, następnie zjechała na moje usta, zrobiłem to samo. Oboje patrzyliśmy na usta, podniosłem wzrok na jej oczy, w których iskierki tańczyły taniec radości. Jej zielone oczy patrzyły w moje. Zaczęliśmy się przybliżać, ale
- Ja nie mogę- powiedziała patrząc w moje oczy. Spuściłem oczy, a zielonooka delikatnie złapała za mój podbródek, podnosząc go do góry.

*Stacy*
Podniosłam jego podbródek patrząc cały czas w jego oczy.  Przybliżyłam się na tyle, aby sięgnąć, spróbować jego ust.  Niewinny pocałunek zaczął przeradzać się w coś silniejszego i namiętnego. Miałam motylki w brzuchu. Przez chwilę zapomniałam o całym bożym świecie. Liczyłam się tylko ja i on, tylko ta chwila. Nic więcej. Nie chętnie się oderwaliśmy od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a on złapał mnie za rękę. wstał, ciągnąc mnie za sobą. Przed drzwiami stanęłam i pocałowałam go bardzo namiętnie i rzekłam
- Nie mów nic im. Proszę- poprosiłam. Przytaknął. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam aby ktoś dowiedział się o tym, co stało się przed chwilą. Czy to, że całowaliśmy się przed chwilą, czyni nas parą?


*************************
Się dzieje. Cieszycie się? Następny jutro.




niedziela, 7 kwietnia 2013

One Shot




Miłość jest jak matematyka, której nie ogarniam, a jak już coś załapię, to za chwilę i tak gówno z tego rozumiem …*

Mój ostatni tweet, którym chciałam dać upust emocjom.
Czym był spowodowany ? Miłością. Ślepą. Źle ulokowaną.
Moja przyjaciółka tak jakby odbiła mi chłopaka. No … Może nie tyle odbiła, co sprzątnęła sprzed nosa.
Z Matt’em znaliśmy się 2 lata. Ja od razu zaczęłam się z nim świetnie dogadywać. Lucy nie za bardzo. W zasadzie to był jej obojętny, a mi ? Wręcz przeciwnie. To uczucie do niego rozwijało się stopniowo, aż w końcu osiągnęło najwyższy poziom.
Z czasem zaczęliśmy wychodzić we dwójkę po szkole. Po miesiącu, rozmawialiśmy już o wszystkim. Z naszych wypowiedzi i zachowań wynikało, że obydwoje do siebie coś czujemy.
Jednak dzisiejszy dzień wszystko zmienił. Idąc do szkoły myślałam o tym jak mu wyznać, że go kocham. Chciałam żeby znał prawdę. Przekraczając próg budynku, bardzo szybko zmieniłam zdanie.
Matt i Lucy są razem.
Jedno zdanie i widok przyjaciółki w objęciach chłopaka, za którym się szaleje, potrafi zrujnować życie w przeciągu ułamka sekundy.
Nie wytrzymałam długo. Od razu pobiegłam na przystanek, aby po chwili wsiąść do autobusu, który zabierze mnie z powrotem do domu. Mieszkałam razem z mamą, w małym, białym domku nad morzem.




 Idealne miejsce na przeżywanie depresji. Jest cicho, spokojnie, słychać tylko i wyłącznie szum fal. Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca. Co prawda do Londynu jest spory kawałek, którego pokonanie autobusem zajmuje ponad 1,5 godziny, ale warto.
Tak więc całe popołudnie spędziłam na białej skale. Niestety poprzez opady deszczu zostałam zmuszona do siedzenia w domu.
Aktualnie siedzę na parapecie z laptopem na kolanach i kubkiem herbaty w ręce. Matt dzwonił, pisał. Pytał się dlaczego mnie nie było na zajęciach. Tłumaczyłam się najbardziej pospolitą wymówką … Źle się czułam.
Z mojego iPod’a sączyły się dźwięki piosenek One Direction – zespołu, którego muzyka także pomagała mi przejść przez trudny dla mnie okres.
Przeniosłam swój wzrok z okna na ekran komputera.
Odpowiedź na mojego tweet’a.
Taaa … Pewnie zaraz będzie milion wpisów pt.: A kogo to obchodzi … ; Chcesz się nad sobą użalać, to płacz sobie w poduszkę …itp.
To co jednak odczytałam … Zaskoczyło mnie … I to bardzo …

- Dlaczego tak młoda i piękna dziewczyna ma takie okropne spojrzenie na świat ?

Nie zastanawiając się długo, zaczęłam naciskać kolejno klawisze klawiatury.

- 140 znaków to za mało, aby ci to jasno wyjaśnić …

- W takim razie e-mail ? SMS ?

- Nie wiem dlaczego, ale ci ufam … [twój numer telefonu]

Po dosłownie kilku sekundach dostałam SMS’a od nieznajomego. Wiem, że nie powinnam mu podawać takich informacji o sobie, ale coś mi kazało … Coś mnie do niego ciągnęło. Miałam wrażenie, że ten ktoś mógł mi pomóc.

- Więc ?

- Chłopak, którego byłam dziewczyną … Znaczy się prawie byłam … Umawia się od dzisiaj z moją najlepszą przyjaciółką. Wiesz … Byłoby okej, gdyby nie to, że go strasznie kocham, a ona … Ona w zasadzie nic o nim nie wie. Jest jej obojętny. Nie wiem dlaczego to zrobiła … Szczerze, to ja już nic nie rozumiem …

- A powiedziałaś mu o swoich uczuciach co do niego ?

- Nie … Znaczy … Często rozmawialiśmy o tym co czujemy. Zazwyczaj wychodziło na to, że on odwzajemnia moje uczucie. W każdym bądź razie wszystko na to wskazywało. A dzisiaj ? Jedna minuta, jedna sekunda zniszczyła wszystko …

- Faktycznie nieciekawie … Ale słuchaj … To chyba nie jest powód żeby aż tak się załamywać. Okej … Może to cię teraz boli, ale zobaczysz, że za jakiś czas wszystko wróci do normy.

- Skąd ta pewność ?

- Bo ja też przezywałem zawód miłosny. Miałem dziewczynę. Wydawało mi się, że jest idealna. Po niecałym miesiącu mnie wystawiła. Rozstaliśmy się. Później zaczęła mnie publicznie ośmieszać. Dobrze, że przynajmniej miałem przyjaciół i … Emmm … Pewne osoby, które mnie broniły.

- Przykro mi … No ale przynajmniej wiesz jak mi pomóc … O ile nie kłamiesz ^^

- Przysięgam ;)

- A jak masz na imię ?

- Edward, ale wolę Ed.

- Mmmm … Jak Ed Sheeran. Już cię lubię xD O ile nie jesteś jakimś pedofilem … Czy coś …

- Nie :D Nie jestem :) Przysięgam po raz drugi ^^ Co do Sheeran’a … Lubisz go ?

- Czy go lubię ? Człowieku ! JA GO KOCHAM !

- No to witaj w klubie ;) A twoja ulubiona piosenka ?

- Chyba The A Team …

- Tak jamo jak moja O.o No to teraz ty. Jak masz na imię, ile masz lat … Ogólnie powiedz coś o sobie … ^^

- No to tak … Mam na imię [T.I], mam 17 lat, mieszkam na wybrzeżu Anglii, jakieś 2 godziny od Londynu … Autobusem xD Kiedy mam deprechę piję herbatę i słucham piosenek Ed’a i 1D, albo siedzę na skałach koło domu. To mnie uspokaja …

- Jesteś Fanką 1D ?

-Wszystko na to wskazuje :) A ty ? Ile masz lat ?

- 19 ;) Mieszkam w … Londynie … A ulubiona piosenka ?

- 1D ?

- Tak ;)

- Chyba [tytuł piosenki] … Od niej w zasadzie zaczęła się moja przygoda z zespołem xD A ty? Lubisz ich ?

- No … Można tak powiedzieć …

Mniej więcej tak wyglądała cała moja noc. Ed w pewien sposób mi pomógł. Nie czułam już tej pustki po stracie jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
Z moim nowym znajomym skończyłam pisać około 3 w nocy. Godzinę później zasnęłam.

- No księżniczko … Pora wstawać. Buziaki na dobry początek dnia … xxx

- Przez ciebie to ja dzisiaj z domu przed 2 pm raczej nie wyjdę skarbie ;)

- Uuuu … Skarbie … A czym to ja sobie zasłużyłem na takie przezwisko ? ^^

- Tym, że jesteś. Że chcesz mi pomóc, pomimo że mnie nie znasz … Nie każdy odważyłby się na coś takiego …

Dzisiaj mija już miesiąc od kiedy poznałam Ed’a. To właśnie on mi pomógł zaakceptować związek Matt’a i Lucy oraz poradzić sobie z depresją.
Dzięki niemu odkochałam się i … Chyba zakochałam na nowo. Tak, w nim. Sposób w jaki do mnie pisał … Był dojrzały, a za razem uroczy, czym wnioskowałam, że Ed był taki sam.

- Hej ! [T.I]! Patrz ! – krzyknęła przyjaciółka – To Harry Styles ! Chodź … Zrobimy sobie z nim zdjęcie.

Cała nasza trójka podeszła do chłopaka

- Cześć. Jestem Lucy.
- Matt … - przedstawił się tym samym podając mu rękę
- Hej Lucy , hej Matt. Cześć [T.I] … - przywitał się z szerokim uśmiechem na ustach
- Cze … Ale chwila … Ja nie mówiłam jak mam na imię …
- N … nie ? – zapytał lekko zakłopotany
- Nie …

W tym momencie zaczęłam kojarzyć fakty. 19 lat, dziewczyna mnie wykorzystała i zostawiła, byliśmy razem niecały miesiąc, Uwielbiam Ed’a Sheeran’a i piosenkę The A Team, no i na końcu Harry Edward Styles.

- Słuchaj, ja …
- Nie … - przerwałam mu lekko już łamiącym się głosem – Jest okej … Miło cię było w końcu poznać Ed

Szybko się odwróciłam i ruszyłam przed siebie. Słyszałam jeszcze krzyki chłopaka, ale nie odwróciłam się. Nie mogłam. Nie chciałam.
Kiedy dotarłam na przystanek okazało się, że z powodu rozpoczęcia robót drogowych, mój autobus przyjedzie dopiero za 3 godziny. No świetnie … Jak nie urok to zaś … Ehh … Szkoda gadać …
Po chwili poczułam zimną kroplę wody na mojej ręce. Spojrzałam w niebo i w tym samym momencie z ciemnych chmur lunęła ściana deszczu.

- Po prostu super … - burknęłam sama do siebie. Założyłam na głowę kaptur, zapięłam bluzę, poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w kierunku domu.

Pomimo, że po 2 minutach moje ubrania były już całkowicie przemoczone, nie śpieszyłam się. Szłam wolnym krokiem, nie przejmując się w ogóle otaczającym mnie światem. Co chwilę dało się usłyszeć dzwonek mojego telefonu. Po 1000 połączeniu postanowiłam go wyłączyć, ponieważ tylko mnie denerwował.
Przez cały czas zadawałam sobie jedno pytanie … Dlaczego ?
Dlaczego zawsze, kiedy mi na kimś zależy, coś musi się zepsuć ? No dlaczego ? Zrobiłam w życiu coś złego? Kogoś skrzywdziłam ? I dlaczego znowu musiała to być osoba, która potrafiła mnie pocieszyć, poprawić humor …
Deszcz padał coraz intensywniej, ale z czasem przestał mi przeszkadzać. Przynajmniej idealnie zlewał się z moimi łzami.
Podniosłam wzrok z butów i spojrzałam przed siebie. Jestem na miejscu. Koło furtki ktoś stał. Kiedy zaczęłam podchodzić bliżej, postać się odwróciła. Automatycznie zrobiłam krok w tył. Chciałam uciec, ale chłopak mocno złapał mnie za ramię i przyparł do murku.

- Co ty wyprawiasz ?! Co ty sobie myślałaś ?! Że wyłączysz telefon i będzie super ?! Czy ty wiesz jak ja się martwiłem ?!
- A to niby dlaczego … - zapytałam obojętnie
- Bo … - zawiesił na chwilę głos – Bo jesteś dla mnie ważna
- Gdyby tak było, nie okłamałbyś mnie …
- Musiałem …
- Musiałeś ? Musiałeś ?! A od kiedy to kłamstwo jest przymusem ?! – uniosłam się
- Ja wiem, że zrobiłem źle, ale … Bałem się …
- Niby czego …
- Tego, że mogłabyś mnie polubić za to, że jestem tym jednym z One Direction, a nie za prawdziwego Harry’ego. Po prostu przeżyłem wiele takich sytuacji. Nie chciałem kolejnej …
- Dlatego kazałeś mi nie dzwonić tylko pisać SMS’y … Każde spotkanie odwlekałeś, bo nie chciałeś mieć kolejnych problemów na głowie … Ufałam ci tak bardzo, że nawet przez moment się nie zastanowiłam dlaczego to wszystko robisz … Dlaczego starasz się za wszelką cenę mnie odtrącić …
- [T.I] … To nie tak …
- Miałeś mi to zamiar kiedyś w ogóle powiedzieć ? – zapytałam, kompletnie lekceważąc jego poprzednie słowa.

Milczał. Nie mówił nic. Jedyne co to wpatrywał się we mnie wzrokiem nie do rozszyfrowania.

- Tak też myślałam … - oznajmiłam, po czym spróbowałam go wyminąć. On jednak ponownie mnie zatrzymał.

- Proszę … Wybacz mi.
- Nie mogę Harry. Przepraszam.

Uścisk chłopaka rozluźnił się na tyle, że spokojnie mogłam się z niego wyswobodzić. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu.
W zasadzie to zaprzeczałam sama sobie. Chciałam żeby przy mnie był. Nawet jeśli bylibyśmy tylko przyjaciółmi, on był mi potrzebny. Nie mogłam bez niego poprawnie funkcjonować. Nie potrafiłam bez niego żyć. Jednak wiem, że gdybym znowu posłuchała serca, ponownie nic by z tego nie wyszło.

- Ale [T.I] ! – krzyknął kiedy byłam już przy drzwiach – Ja cię kocham !

Na jego ostatnie słowa zamarłam. Odwróciłam się, aby na niego spojrzeć. Chłopak ruszył w moim kierunku, a po chwili stał już przede mną. O wiele bliżej niż poprzednio.

- Wiem, że to dziwne, bo znamy się tylko poprzez SMS’y, ale kiedy je pisaliśmy … Zobaczyłem jak wiele nas łączy. Kiedy oglądałem twoje zdjęcia na twitterze … Twój uśmiech … Wtedy mój nastrój z podłego potrafił się zmienić o … Całe 180 stopni. Ja cię potrzebuję. Jeżeli mnie nie kochasz, okej. Jakoś to przeżyję, ale proszę … Nie zostawiaj mnie … Nie wytrzymam dnia bez kontaktu z tobą. Może teraz tego nie widzisz, ale płaczę … Ze szczęścia, bo zdobyłem w sobie na tyle odwagi, aby ci powiedzieć co czuję, ale boję się … Najzwyczajniej w świecie boję się jak małe dziecko burzy, że mnie odrzucisz … A tego nie przeżyję, bo
- Harry … Czy możesz się na chwilę zamknąć ? – przerwałam mu, na co chłopak zamilkł – Doceniam twoją odwagę. Cieszę się, że mi to powiedziałeś i że przynajmniej teraz jesteś ze mną szczery. Widzę to w twoich oczach … Ale …
- Ale mnie nie kochasz … - przerwał
- Błagam cię, milcz … Właśnie, że się mylisz … Kocham cię jak nie wiem, ale ja naprawdę … - nie dokończyłam, bo chłopak zaczął mnie całować.

Nigdy wcześniej nie odczuwałam czegoś tak intensywnego. Czułam wewnątrz niesamowite ciepło, spowodowane eksplozją wszystkich uczuć począwszy od złych, zakończywszy na tych cudownych.
Nie potrafiłam zrobić niczego innego, jak tylko odwzajemnić pocałunek. Po dłuższej chwili chłopak delikatnie się ode mnie oderwał. Wyglądało to trochę tak, jakby bał się, że swoim nawet najmniejszym ruchem, może mnie skrzywdzić.

- Ale ? – zapytał z delikatnym uśmiechem, jednocześnie głaskając mnie po policzku
- Teraz już nic … - zaśmiałam się, po czym ponownie połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku
- A tak z innej bajki, to na przyszłość proszę nie podawać żadnemu nieznajomemu swojego numeru telefonu … - oznajmił z powagą w głosie, tym samym opierając swoje czoło o moje, jednocześnie delikatnie przymykając powieki
- Mówisz jak moja mama … - skrzywiłam się na co chłopak dźwięcznie się zaśmiał
- I ma rację … No … Przynajmniej w pewnym sensie … - uśmiechnął się po czym po raz kolejny złożył delikatny pocałunek na moich wargach … - Wiesz … Spełniłaś dzisiaj moje dwa największe marzenia. Pierwsze to, to że się pojawiłaś w moim życiu, a drugie że to właśnie z tobą przeżyłem ten długo wyczekiwany pocałunek w deszczu.
- Czyli jest dobrze ?
- Nie … Jest idealnie … - uśmiechnął się słodko, po czym mocno mnie przytulił.

 Historia niby banalna i zabawnie nierealna, a jednak to ona rozpoczęła nowy rozdział w moim życiu. To ona pozwoliła mi zrozumieć, że gdy człowiek jest prawdziwie zakochany, potrafi wybaczyć nawet najgorszy błąd. To na niej będą się wychowywać nasze dzieci i wnukowie. To nie my z nią, lecz ona z nami pozostanie. Do końca naszego istnienia.


*************************************

Liczę na szczere komentarze xD
Alex i Alan

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 8 cz. 1 "Zawiezie mnie ktoś na Komisariat?"

**Oczami Harry'ego*
Zadzwoniła, powiedziała, rozłączyła się i nie dała odpowiedzieć. Znam ją tylko kilka godzin a już ją lubię. Zayn wcześniej wspomniał, że Stacy ma dla nas niespodziankę. Nagle zadzwonił dzwonek. Krzyknąłem proszę. Nagle w drzwiach stanęła Stacy z dziewczyną. Piękną dziewczyną. Brązowe włosy. Ciemne oczy, niczym węgielki. Cud, miód i malinki.
- Hej chłopaki. Poznajcie Elodie- wskazała na dziewczynę. - To jest ta niespodzianka. Poznałam ją dzisiaj w parku.- mówiła patrząc na mnie. Czemu na mnie. Coś mi tu nie grało, ponieważ Zayn tez patrzył na mnie. Czyżby spisek?- Harry ona jest twoja.- co?! Mało brakowało, a bym się zadławił się własną śliną.
 -CO?!- krzyknąłem, a razem ze mną Elodie.*

- No to. Elodie to directioner. Poznałam ją w parku gdy sobie biegałam.- powiedziała Stacy
- Rozumiem, że dzisiaj spędzamy wspólnie czas.- stwierdziłem obejmując brunetkę o czekoladowych oczach.
-  Na to wygląda- rzekła gromiąc wzrokiem Stacy.- Proponuję lepsze poznanie się. Co wy na to?- spytała niepewnie. Nieśmiała, urocza brązowooka dziewczyna. Ma coś w sobie. Coś niesamowitego. Nigdy nie poznałem takiej dziewczyny. Wymieniliśmy się wszyscy numerami. Szkoda, że wszyscy chciałem być pierwszy i ostatni, ale cóż.  Lepsze to niż urwany kontakt. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się z tego co się nam przytrafiło. Jak się okazało Eli (Elodie) mieszka na drugim końcu Londynu. Nagle naszą zaciętą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Stacy. Dziewczyna wygrzebała komórkę ze spodenek, po czym odebrała.
- Słucham?- powiedziała, a po chwili wstała z kanapy.- Tak. zgadza się to ja. Będę. Tak... tak. Dziękuję. Do widzenia-  Powiedziała upuszczając telefon, który się roztrzaskał na malutkie części. Wszyscy poderwaliśmy się z miejsc i podeszliśmy do dziewczyny. Stacy miała łzy w oczach. Boże co się stało? Dlaczego upuściła telefon? Damian podszedł do niej na tyle blisko, aby ją móc przytulic.

*Oczami Stacy*
Boże... Dlaczego zawsze ja muszę mieć najgorzej, najciężej?  Czy ja nie mogę obyć się bez nieprzyjemnych niespodzianek? To oczywiste, że nie. Moje życie byłoby za nudne gdyby było zbyt szczęśliwie. Ale żeby tyle nieszczęść w ciągu 17 lat? Chyba coś nie tak.
-K...która go..godzina?-wyłkałam
-18;30- odpowiedział szybko Liam
-Zawiezie mnie ktoś na Komisariat?- spytałam
- Jedziemy wszyscy. W drodze nam wszystko powiesz.- zarządził Louis.
- Ja pójdę do domu. Jakby się coś stało to wołajcie. Nie chcę się wtrącać i narzucać. Do jutra!- krzyknęła Elodie
-Ale jak przecież w samochodzie mamy tylko 5 miejsc.- powiedział Harry.
- Mamy trzy auta, Harry.- oni coś ustalali, a ja poszłam się przygotować. Ubrać buty, bo właściwie to po moim telefonie nic nie zostało.- To tak:  , Lou, Josh i Niall jadą z Hazzą, a reszta ze mną. Wsiadać- rozkazał Liam. Jak powiedział tak zrobiliśmy. usiadłam  z tyłu, miedzy Zaynem a Damianem. Liam prowadził. W drodze na komisariat wszystko im powiedziałam. Co prawda z trudem, ale udało mi się.  Na miejscu byliśmy dosłownie po kilku minutach. Weszłam do pomieszczenia gdzie mieli mnie przesłuchać.
-Stacy Jonson, zgadza się?- spytał mundurowy tak około 28 lat.
-Tak to ja.
- Jak sama pani wie, pani opiekuni prawni zginęli w wypadku samochodowym w Norwich.- gdy to powiedział po moich policzkach poleciała jeszcze większa ilość słonych łez.- Ciała mają być przewiezione do trzech dni.
-Aaa. Co ze mną, bo ja jestem nie letnia? Czy wrócę do ośrodka?- spytałam z nadzieją, że nie będę musiała tam wracać.
- Musi pani zamieszkać w domu dziecka do ukończenia osiemnastego roku życia chyba, że...- proszę o miłą wiadomość, proszę.- chyba, że zostanie pani adoptowana w ciągu najbliższego tygodnia.- pan mundurowy chyba przewiduje co chcę zapytać i automatycznie odpowiada.- Musi pani się przeprowadzić do piątku przyszłego tygodnia. Aaa i wszystko dostała pani w spadku. To tyle, w razie jakichkolwiek komplikacji powiadomimy panią.
- Dziękuję za wiadomość. Do widzenia- wstałam i podeszłam do drzwi.  Podeszłam do Damiana, ponieważ on był mi najbliżej znany.


~*~
Usiadłam w salonie na kanapie. Podniosłam nogi pod brodę po czym złapałam się za nie rękoma.  Opowiedziałam wszystko chłopakom. Ze wszystkimi szczególikami.
-A wspomniałaś coś o przeprowadzce do... do tego miejsca tak?- spytał Louis. Pokiwałam głową na tak.- A gdybym ja ciebie zaadoptował?- spytał poważnie. Niall wypluł swoja kanapkę,  Damian wypluł sok, a reszta popatrzyła się najpierw na Louisa jak na debila, a później na mnie.
-Loueh. Ty nie możesz mnie adoptować. Mimo, że jesteś pełnoletni, byś musiał mnie utrzymywać. Masz zespół. Ja nie mogę...- coraz więcej słonych łez spływało po policzkach. Moje życie legło w gruzach po jednej rozmowie. I niech ktoś mi powie, że życie jest sprawiedliwe.
- Ale ja chcę... my chcemy. Mimo, że znamy cię kilka godzin przywiązaliśmy się do ciebie. Bardzo się przywiązaliśmy. Z resztą nie masz nic do gadania. Chciałaś nas spotkać i poznać, to teraz resztę życia z nami spędzisz.- powiedział Zayn ukazując szereg białych ząbków.
- Na prawdę chcecie być skazanym na mnie do końca życia?-spytałam.-A wiecie, że ja wtedy będę musiała sprzedać tamten dom i z wami zamieszkać?
-Wiemy. To jutro idziemy załatwić wszystkie sprawy, córko- na słowa Louisa zareagowałam uśmiecham.Zawołałam wszystkich i przytuliłam ich jak najmocniej umiałam. Bałam się, że jeszcze ich stracę. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem.Oddaliłam się od chłopaków udając się do pokoju Zayna. Jego pokój był duży, ale nie ogromny. Miał białe ściany. Na wprost drzwi znajdowało się wielkie okno z wielkim parapetem, które miało długie, czerwone żaluzje.  Podchodząc do okna jeździłam opuszkami palców po ciemno brązowej komodzie i szafie. Z lewej strony od okna znajdowało się ogromne łoże, jak dla kilku osób. Miało białą pościel z czerwonymi poduszkami. Po obu stronach wyra miejsce znajdowały dwie malutkie szafki nocne wykonanie z ciemnego drewna jak komoda.  Cała ściana gdzie były drzwi była pokryta lustrem. Bez wątpienia to pokój Zayna. Pokój zdobiły czerwone elementy, co dodawało uroku sypialni. Jak na pokój niegrzecznego chłopca  było tu zdecydowanie zbyt czystko. Co ja gadam ten pokój zdecydowanie nie pasował do typowego bad boya. On raczej był taki elegancki.Usiadłam na czerwonym materacu na parapecie. Podkuliłam nogi i złapałam je rękoma, oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w dal. Najpierw rodzice mnie zostawili, porzucając mnie na pastwę domu dziecka, gdzie spędziłam nieszczęsne 3 lata. Zaadoptowali mnie świętej pamięci Tom i Patty. Mimo, iż to nie byli moi rodzice bardzo ich kochałam, kocham dalej i bardzo się przywiązałam do nich. Nic, ani nikt nie zepsuje więzi, która nas łączyła. Pozostał mi Damian. To on zawsze mnie wspierał gdy czułam się przybita, to z nim przeżyłam największe odpały, to przez niego każdego dnia lądowałam u dyrektora, to on pokazał mi co znaczy wolność, to on pokazał jak cieszyć się drobnostkami, to jego kocham jak brata nad życie, to z nim przeżyłam najcudowniejsze chwile życia. Ale zaraz! Ja jeszcze nie umieram, mam całe życie przed sobą. Tak musi być ktoś się rodzi, a ktoś umiera. Muszę się z tym pogodzić. Przekręciłam głowę w stronę lustra. Moje oczy były całe podpuchnięte, czarne łzy od tuszu sączyły się po twarzy, mina mówiła: Chcę umrzeć.  Wstałam, otworzyłam drzwi, chciałam pójść do mojego domu. Mieszkałam tam tylko dwa dni, a teraz? Mam mieszkać z 5 chłopaków, którzy są znani na całym świecie. Chcą przygarnąć sierotę na całe życie? Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. Przeze mnie mogą mieć same problemy.Stojąc przy drzwiach powiedziałam ciche zaraz wracam i wyszłam. Szukałam w swoim pokoju jednego kartonu, takiego różowego. Po chwili szukania znalazłam go. Otworzyłam i wyciągnęłam z niego moje rzeczy, szkicownik, ołówki, gumkę, czyli wszystko co było mi w tym momencie potrzebne.
Ponownie usiadłam na parapecie. Położywszy szkicownik na kolanach zaczęłam tworzyć. Co chwilę ktoś wpadał do pokoju pytając jak u mnie, bądź czy nie potrzebuję towarzystwa.  Po 6 razie podeszłam do tabliczki wiszącej na drzwiach zmieniłam na napis Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój. Będę potrzebowała czegoś to zejdę. Po około 2-3 godzinach skończyłam obraz. Zostawiłam otwarty blok i zeszłam na dół, lecz najpierw przepłukałam twarz, starając się aby nie było widać, że płakałam. W sumie miałam powód by płakać. Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Ale tak musiało być....

CDN...


************* Tylko nie bijcie. Ja starałam się dodać w poniedziałek, ale wena odeszła. Ale jest z powrotem. DRAMA MUSI BYĆ. Liiiiczęęę na waaaaaaaaaaassssssss. Postaram się jak najszybciej napisać i dodać cz.2. Na pocieszenie chłopcy w łazience! xD Awwwww Zayn w bokserkach.

Enjoy Alan i Jednorożec Stefan ;D




poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 7 "Czemu nas oszukałaś?"

*- Co z Stacy?- spytał Zayn, który chyba mnie nie zobaczył.
- Hello! Ja tu jestem.- powiedziałam oschle
-O boże co ci się stało w nogę? To nie nasza wina prawda?- zaczęli mnie zasypywać pytaniami, na które nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zadawali kolejne.
-Echh... Jakby to powiedzieć- udawałam, że się zastanawiam.- Cóż, gdyby nie Harry- wskazałam na Harolda- bym się wykrwawiła na śmierć.- Gdy to powiedziałam chłopcy zrobili minę taką, taką bezcenną. Damian, który stał z tyłu zaczął się przybliżać do mnie i Hazzy.
- A ja coś wiem... Ale nie wiem czy zasługujecie na to.
- Mów! - powiedział poważnym głosem Louis. Cud, albo może apokalipsa. Louis i powaga?! coś nie możliwego.
- Otóż...*


-Otóż... Właściwie to głodny jestem- powiedział Damian, po czym udał się do kuchni chłopaków. Usiedliśmy wszyscy razem w salonie. Rozmawialiśmy, na przeróżne tematy. Wszystko było dobrze. Niall i Damian się bardzo zaprzyjaźnili. Mają wiele wspólnego np: kochają jeść. Ja spędziłam mile czas z siedmioma przystojniakami. Chyba mnie polubili skoro jeszcze mnie nie wywalili z domu, tak jak ja ich. Dobrze się dogadujemy, mam nadzieję, że nasza znajomość się na tym nie zakończy. Zawsze dogadywałam się lepiej z płcią przeciwną. Może wydać się wam to dziwne, ale nigdy nie miałam koleżanki a co dopiero przyjaciółki. Zawsze, wszędzie otaczali mnie chłopacy, a co najlepsze  w cały, calutkim moim życiu miałam tylko dwóch chłopaków. Właśnie było dobrze do czasu, aż nie odezwał się  Damian
- A właśnie miałem wam coś powiedzieć.  Stacy ona ten bandaż na nodze ma trochę dłużej niż od dzisiaj. Widziałem wczoraj jak się przebierała. - powiedział w miedzy czasie jedząc kawałek pizzy.
- To prawda?- spytał mnie Zayn- I co ładne ma ciałko?- skierował to pytanie do Damiana
- No prawda.- Odpowiedziałam Bad Boyowi- A tylko coś powiesz- zagroziłam podglądaczowi
- A jak to się stało? - ach ten ciekawski Louis
-No wracałam od braci- wskazałam na Josha i Damiana- było już ciemno i nic nie widziałam. Tuż przed drzwiami jebłam się o gazetę- wytłumaczyłam.
- O gazetę?- spytał Liam
- No tak. Była ona o was. Właściwie to z niej dowiedziałam się, że będę obok was mieszkać. O gazetę o was, czyli to była wasza wina!
- Oczywiście- krzyknęli z ironią razem chłopcy.
- A czemu nas oszukałaś?- spytał wielce przejęty Liam
- No bo lubimy sobie jaja robić z biednych ludzi.- powiedział przybijając piątkę z Hazzą.
- Się wie!- krzyknął uradowany Curly.- Uuuu widzę, że ktoś tutaj jest zazdrosny?- chyba chodzi mu o Zayna.
-No dobra. Co wy na to, aby Stacy spała dzisiaj u nas?- spytał uradowany Niall
- Taaak!!- krzyknęli.
- Tylko jest jeden problem. Bo Damian i Josh u mnie śpią, a ja z Damianem mamy jutro lekcje. Jakiś koleś przychodzi do nas. - zrobiłam grymas.
- Yyy. To bracia też śpią. A co do lekcji to jutro sobota.- powiedział Liam
- A gdzie będziemy spać?- spytałam.- Wiecie ja mogę spać z Damianem.
- Nie!- zaprotestował Niall- On śpi ze mną.
- Jasne wy nie będziecie spać, wy będziecie jeść.- mówiłam patrząc w stały punkt- A ile macie wolnych pokoi?
-Hmmm... To tak pięć pokoi jest zajętych- zaczął wyliczać Mulat.- I jest jeden pokój wolny, który będzie zajęty przez Josha. Damian śpi z Niallerem...- przerwałam mu.
- Czekaj! Zgadnę mam spać z którym z reszty i tą osoba będziesz ty?-spytałam.
- Skoro chcesz to dobra. Raczej miałem na myśli to, że mógłbym oddać ci swój pokój, ale twój pomysł jest lepszy.- powiedział Zayn ze swoim tradycyjnie pociągającym uśmiechem
- Dobra! Mi pasuje- przybiłam piątkę z moim współlokatorem.
- Ty się od razu zgadzasz?- spytał z niedowierzaniem Harry
- No tak. Nie lubię spać sama i boję się pająków. A przecież mój rycerzyk mnie obroni prawda?- spytałam mojego obrońcy dzisiejszej nocy, a wszyscy oprócz mnie i Zayna zaczęli się śmiać.
- Oj Stacy, Stacy. Jeśli jest tu ktoś, kto miałby cię obronić jest Louis.- powiedział Niall, ale widząc moją zdezorientowaną minę mówił dalej- To może od początku. Zayn boi się wszystkich robali, jak reszta. Jest pewien wojowniczy i bardzo odważny Louis- Boo Bear wypiął dumnie klatę- który cię obroni nawet przed motylkiem- wyjaśnił Nialluś.
- Aaaaaa... Dom wariatów.- powiedziałam do siebie.  Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu, opowiadaniu tego co się zdarzyło nam w życiu. Dowiedziałam się, że moje zainteresowania wcale nie różnią się tak bardzo od ich. Wszyscy kochamy piłkę nożną. To było pewne, wszyscy popatrzyli na mnie z niedowierzaniem. I oczywiście Louis musiał wtrącić, że on woli grać w fife, bo przecież grając się nie męczy jak w realu. Cały Louis. Ciekawe jakby wszyscy wyglądali nago?- pomyślałam.
- Co?!- krzyknęli wszyscy. Ale o co im chodzi? Przecież ja nic nie powiedziałam.
- Ale o co wam chodzi?- spytałam analizują wszystko co mówiłam. Chłopaki patrzyli na mnie jak na idiotkę, a ja nadal nie wiedział o co chodzi. Nagle mi się przypomniało- No nie mówcie, że ja to powiedziałam na głos?- spytałam  bardzo cichutko. Jaka wtopa.
- Dokładnie. A czemu ciekawi cię jak wyglądamy nago? Wiesz dzisiaj możemy wziąć zbiorową kąpiel, ale ty też musisz być nago.- odpowiedział Harry
- No jestem zboczona, więc mogę mieć takie myśli.- powiedziałam, ale widząc zdziwione miny chłopaków kontynuowałam.- Nie tylko chłopaki są zboczeni.
- Patrzcie! Dojrze, że lubi piłkę nożną to jeszcze jest zboczona. Nie wiemy czegoś jeszcze?- zdziwiony Louis zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze
- A co z tą kąpielą? Bo wiesz ja z chęcią- Harry zboku!
- Nie!...- rozmyśliłam się- Może kiedyś, ale teraz wybaczcie chłopcy, ale idę na spacerek.- Widząc jak połowa z nich się podnosi dorzuciłam- Sama!- Gdy byłam już przy drzwiach usłyszałam jeszcze słowa Hazziątka:  Są nadzieje. Ten to ma tupet. Ja nigdy nie pójdę nago się kąpać z kimś, a w szczególności nie z nim. Tak bardzo zapaliłam się na te spotkanie, a ja tak po prostu wyszłam. Dziwna jestem. Postanowiłam, że pójdę do swojego domu i się spakuję, zaniosę rzeczy i pójdę pobiegać. Spakowana i przebrana w odpowiedni strój do biegania wyszłam z domu.  Wlazłam do domu chłopaków.
- O patrzcie wróciła córka marnotrawna- uradowany Harry musiał coś dorzucić.
- Nie, nie, nie- zaprotestowałam- Ja przyszłam zanieść tylko rzeczy. Kto mi pokarze pokój Zayna?- spytałam
- Mój pokój, więc ja pokazuję- Złapałam chłopaka za rękę ciągnąc na górę. Mijaliśmy  obok drzwi, na których są porozwieszane tabliczki z nazwą. Pierwsza Bez jedzenia nie wchodź Ahhh... ten Nialler. Druga Tylko foczki mają loczki. To pewnie Harry. Trzecia CarrotsMonster  Louis, Louis wieczny monster. (xD) Czwarta z białą tabliczką, pewnie pokój gościnny. Piąta Nie puka tylko Daniell. Chyba nie muszę mówić do kogo należy ten pokój?  Szósta była najśmieszniejsza i chyba najdziwniejsza  Pobawimy się w dom. Ty będziesz drzwiami, a ja będę cię pukał? Zayn! Popatrzyłam na mulata, a jego wyraz twarzy mówił No co?
- A z tą tabliczką to serio?- spytałam, na co on pokiwał przecząco głową- A jak reagują inne dziewczyny na ten napis?
- Nie reagują. Olewają to.- Cóż świetna odpowiedz. Rzuciłam  torbę  na łóżko i pobiegłam zostawiając Pakistańczyka z tyłu. Będąc przy drzwiach frontowych krzyknęłam krótkie Pa. Już miał przejść przez ulicę, ale zdałam sobie sprawę z tego, że mogę się zgubić. Weszłam z powrotem do środka odciągając wszystkich od gry.
- Co stęskniłaś się już?- spytał Harry
- Zamknij się. Przyszłam,bo  tylko Damian ma mój numer telefonu, a on nie zna Londynu i znając moje szczęście to się zgubię. Dam wam mój numer. Piszcie.- zaczęłam dyktować ciąg cyfr.- A teraz Zayn i Harry dajcie swoje. Reszty wezmę jak wrócę.- wybrani chłopacy wpisali mi swoje numery. Wybiegłam z domu w kierunku Hyde Park.   Ten park jest przepiękny. Biegłam między różnymi ludźmi, którzy przyszli tutaj albo z dziećmi, albo na spacer ze swoją połówką. W tym momencie czułam się taka samotna. Co z tego, że przyjaźnię się z dwoma chłopakami i co z tego, że właśnie poznałam moich idoli?Zresztą poszłam biegać po Londynie zamiast siedzieć z pięcioma najprzystojniejszymi i  najsłodszymi chłopakami na całym globie. Coś mi się chyba stało. Nagle mój telefon za wibrował. Dostałam wiadomość od Zayn <3:
Kiedy będziesz? Nudzimy się.
Zayn xx 
 Z zamiarem odpisania na SMS zwolniłam tępa, i szłam wpatrzona w komórkę. Jak to się mówi głupi ma zawsze szczęście? To w taki razie ja jestem bardzo mądra. Osoba bardzo inteligentna jak ja musiała wpaść na jakąś dziewczynę. 
- Jejku. Przepraszam- wstałam po czym podałam rękę dziewczynie, aby wstała. - Jestem Stacy Jonson.
- Elodie Mishel.- Przedstawiłą się - Miło mi. Przejdziemy się.- zaproponowała. Byłam tak pochłonięta rozmową, że nawet nie zauważyłam, że weszłyśmy do lodziarni (bez skojarzeń). Zamówiłyśmy po  ulubionych lodach. Ja czekoladowe, Elodie morelowe. Jadłyśmy, śmiałyśmy  się. i rozmawiałyśmy. Aż nagle mi się przypomniało. 
Elodie Mishel- 17-sto letnia brunetka. Miła, pomocna i można jej zaufać. Mieszka z babcią w Londynie. Jej rodzice zginęli w wypadku lotniczym. Fanka One Direction.
- Elodie. Przepraszam na chwilę. Mogę odpisać koledze?- spytałam grzecznie, a tak na prawdę miałam diabelski plan! Buhahahaa.
- Oczywiście. Pewnie się martwią.- odpowiedziała biorąc do ust łyżeczkę lodów. Miła jest. Nigdy nie spotkałam tak miłej, sympatycznej dziewczyny jak Elodie.

Będę za około 20 minut. Mam dla wszystkich niespodziankę, myślę, że Harry'emu się najbardziej spodoba. Powiedz, im, że mam niespodziankę.

Bye Stacy! xx


Wysłano wiadomość do Zayn <3
-Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę. Poznasz kogoś. - Powiedziałam z diabelskim uśmiechem.  Zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w wybranym przeze mnie kierunku. Dziewczyna przez całą drogę pytała czy długo jeszcze lub gdzie idziemy. Gdy byliśmy przy celu zadzwoniłam do Hazzy. 

- Hej! Będziemy za 5 minut. Pa- rozłączyłam się zanim zdążył odpowiedzieć.

*Oczami Harry'ego*
Zadzwoniła, powiedziała, rozłączyła się i nie dała odpowiedzieć. Znam ją tylko kilka godzin a już ją lubię. Zayn wcześniej wspomniał, że Stacy ma dla nas niespodziankę. Nagle zadzwonił dzwonek. Krzyknąłem proszę. Nagle w drzwiach stanęła Stacy z dziewczyną. Piękną dziewczyną. Brązowe włosy. Ciemne  oczy, niczym węgielki. Cud, miód i malinki.
- Hej chłopaki. Poznajcie Elodie- wskazała na dziewczynę. - To jest ta niespodzianka. Poznałam ją dzisiaj w parku.- mówiła patrząc na mnie. Czemu na mnie. Coś mi tu nie grało, ponieważ Zayn tez patrzył na mnie. Czyżby spisek?- Harry ona jest twoja.- co?! Mało brakowało, a bym się zadławił się własną śliną.
-CO?!- krzyknąłem, a razem ze mną Elodie.



******************************************
Uuuuuu! Wrotki!  Jest kolejny rozdział. Zaczyna się już powoli rozkręcać.  Cieszycie się? Jest więcej One Direction itd. Pojawiła się nowa bohaterka. Podoba się? Nie chce mi się rozpisywać.

 Czytam=komentuję

Pytania? Ask.
Follow? Twitter


Bye Alex i Jednorożec Stefan ;D





   

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 6 "Wsypaliśmy mu mąki do suszarki?"

 *Ułożyłam się wygodnie obok chłopaka; już prawie zasnęłam, ale niestety ten idiota w dobrym znaczeniu, walną mnie poduszką w głowę. Nie mogłam być dłużna i oddałam mu uderzając go w głowę. W ten o to sposób rozpętała się dzika bitwa na poduszki, którą przegrałam. Przegrałam bitwę, ale wojnę wygram. Po bitwie położyliśmy się do łóżka z zamiarem pójścia spać. Niestety nie wyszło. Skończyło się na tym, że wymyśliliśmy plan na jutro na Josh'a. I tak miną pierwszy dzień bez rodziców; pozostało jeszcze siedem.*


~Josh~
 Ehhh... Dzieciaki pewnie już śpią. To ja też się położę.  Jutro rano się umyję teraz mi się nie chce. Położyłem się na łóżku. Muszę przyznać wygodne, ale nie tak bardzo jak moje. Po kilku minutach zasnąłem ze zmęczenia.

 ~Stacy ~

 Obudził mnie sms... od mamy. Stacy, pan Archer jutro niestety nie może przyjść. Miłego dnia. Kochamy cię. Mama.Przeczytawszy to poszłam spać dalej. Rano obudziłam się pierwsza. Damian jeszcze słodko spał. Mają rację mówiąc, że mężczyźni są słodsi gdy śpią. Niestety musiałam zniszczyć ten widok, ponieważ  idziemy zrobić  Joshowi niespodziankę. Jestem ciekawa jego reakcji. Damian mi mówił jeszcze wczoraj, że on chodzi się kąpać rano. Obudzonego przyjaciela zostawiłam w  pokoju, a sama poszłam do kuchni po mąkę.  Zakradaliśmy się do jego pokoju.  Dobrze, że śpi bo inaczej by plan nie wypalił. Weszłam do łazienki, a Damian pilnował brata aby czasami nie zachciało mu się wstawać. Wzięłam suszarkę i wsypałam jak najwięcej mąki do niej. To Josh będzie miał niespodziankę.  Chciałabym mieć rodzeństwo, żeby móc dokuczać. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do siebie. Byliśmy strasznie głodni. Ustaliliśmy, że ja pójdę do kuchni zrobić ciasto na naleśniki, a Damian w tym czasie się ubierze i umyje, następnie się wymienimy, on będzie smażyć, a ja pójdę się umyć i ubrać.  Skończone surowe ciasto zostawiłam na blacie w kuchni, po chwili zszedł Damian  ubrany w koszulkę z krótkim rękawem, czarne spodenki i czerwone vansy. (Patrz zdjęcie obok).  Fajnie wygląda, jak zawsze. Super pogoda, słoneczko świeci. Słyszałam, że taka pogoda nie zawsze jest w Londynie.Taka pogoda, a ja muszę ubrać długie spodnie. Znaczy nie muszę, ale wolę. Bo mam bubę na kolanie. W sumie... to ubiorę, albo nie. Jeszcze chłopacy z One Direction pomyślą, że chcę litości itd.
Wybrałam czarne leginsy, biała bokserkę, na to koszulę jeansową, moje ukochane czerwone conversy. Uczesałam się w koszka i byłam gotowa.   (Patrz zdjęcie)  Schodząc ze schodów uderzył we mnie zapach pysznych naleśników. Dobrze, że Damian umie  gotować, bo inaczej chodzilibyśmy głodni. Ja, Damian i Josh. Zasiedliśmy do stołu w celu zjedzenia tego pysznego naleśnika.  Jedząc danie wyciągnęłam telefon i położyłam go na stół.  Zaniosłam talerze do kuchni, zostawiając śpiochowi 2 naleśniki.  Usiedliśmy  na kanapie z zamiarem odpoczęcia po śniadaniu. Podczas wylegiwania się usłyszałam dzwonek.  Otworzyła drzwi a w nich stało całe One Direction
- Hej. Ty pewnie jesteś Stacy. Tak- zapytał Liam na co ja tylko odpowiedziałam przytaknięciem.  Kilka sekund później pojawi ł się Damian. Dzięki bogu, on zawsze wie kiedy przyjść. Pewnie gdyby nie on dalej byśmy tak stali.
- Wejdźcie- zaprosił przyjaciel.
- Aaaaaaa!- darł się Josh zbiegając ze schodów.- co wy żeście zrobili mi z włosami?!- krzyczał zdenerwowany chłopak- No patrzcie! A tak w ogóle to cześć chłopaki... No odpowiecie mi?! Zaraz , zaraz... Chłopaki?!- ale Josh ma zapłon. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z przyjaciela, ponieważ po pierwsze miał białe włosy od mąki, a po drugie był tylko w bokserkach.
- No hej! Jest już 14:00 więc przyszliśmy. - powiedział Louis
- Co wy mu zrobiliście z chłopami?- spytał Zayn
- My - popatrzyłam na Damiana-  My nic. Ale mamy coś dla ciebie w ramach przeprosin- zwróciłam się do Josha- Są tam dwa naleśniki- pokazałam na stół, ale tam nic nie było- Znaczy były- wszyscy popatrzyliśmy na Niall'a jedzącego naleśniki. No właśnie naleśniki, które były dla Josha! Zaprosiłam wszystkich do salonu, gdzie wszyscy się wygodnie usadzili. Zaproponowałam coś do picia. Udałam się po sok i szklanki. Postawiłam wszystko na stoliku a sama zaczęłam szukać miejsca dla mnie. No świetnie! Zostało tylko jedno wolne miejsce po między Zaynem a Harrym. Między największymi ciachami świata. Ale skoro mam szansę usiąść miedzy nimi to usiądę.
- A gdzie Josh?- spytałam po chwili niezręcznej ciszy.- A tak w ogóle to co robimy?
- Poszedł się przebrać. A co wy mu zrobiliście?- spytał Harry patrząc raz na mnie raz na Damiana.
-Yyy... Wsypaliśmy mu mąki do suszarki?- odpowiedziałam razem z przyjacielem po czym zaczesaliśmy się z siebie śmiać.
- Wy jesteście parą? - spytał Zayn- a ty Stacy nie czujesz się niezręcznie miedzy siedmioma chłopakami? No wiesz inne dziewczyny są zestresowane gdy są z jednym, a nas tu jest 7.
-  Nieee... Znaczy ja praktycznie całe życie byłam i jestem  w otoczeniu chłopaków. Z resztą zdecydowanie wolę towarzystwo chłopaków. A co do twojego pierwszego pytania to...- przerwałam i kontynuowałam razem z Damianem.- Nie nie jesteśmy razem!!
- Widzisz Zayn, ona jest wolna- zwrócił się do Zayna Louis. Może i mi się wydawać, ale Zayn naprawdę się dziwnie zachowuje. Nie chce oceniać ludzi po kilku minutach znajomości, ale na wywiadach, teledyskach i koncertach jest zdecydowanie bardziej żywy, rozmowny i energiczny niż teraz.  Moje rozkminy, szkoda gadać.
-Zamawiamy pizze?- spytał... No właśnie kto spytał? To oczywiste, że Niall
-Jasne zamów pięć różnych.- rozkazał Liam
-Wiem!!!- krzyknął uradowany Josh zbiegając ze schodów,- Zagrajmy w prawdę i wyzwanie. Zaczyna Stacy, ponieważ jest jedyną dziewczyną.
- No dobra. A więc Liam, prawda czy wyzwanie?
- Prawda
- Od kiedy jesteś z Daniell?
- Od ponad roku. Dobra, teraz ja. więc Zayn. Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Do końca gry grasz bez koszulki- powiedział Liam, a ten zaczął się rozbierać. Teraz będzie mi się jeszcze trudniej skupić, ale dobra. Wszyscy graliśmy zajadając się pizzą.
- to... Stacy. Prawda czy wyzwanie?
-Prawda
- Który z nas ci się najbardziej podoba.
- wiedziałam. Otóż każdy z was jest inny, wyjątkowy. Np: Louis jest zabawny, Liam poważny, ale to nie oznacza, że nie umie się dobrze bawić, Niall jest słodki, Harry ma zajebistą chrypę, a Zayn jest przy...- prawie powiedziałam, że jest przystojny. Pewnie domyślają się co chciałam powiedzieć.
- Jaki jestem?- spytał Zayn patrząc na mnie. Z reszta wszyscy się w tym momencie patrzyli na mnie.
- No ten tego...- speszyłam się trochę ,ponieważ dojrzę, że nie miał koszulki, to jeszcze domagał się abym mu powiedziała, ze jest przystojny.- jesteś przystojny- wyszeptałam.
- nie słyszałem. Powtórz.
- Przystojny- powiedziałam nieco głośniej.
-Jaki?
- NO PRZYSTOJNY! - wykrzyczałam, a wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. To teraz mają kurewsko przejebane.
- Wynocha!! Teraz, chyba, że nie chcecie żyć? - spytałam, a wszyscy zaczęli się podnosić .
- Jakby co to mieszkamy na wprost.- powiedział Niall
- Wiem!! Wynocha. Wszyscy.- Wszyscy, nawet Josh i Damian, którzy mieszkają tymczasowo ze mną wyszli. Już chciałam usiąść, odpocząć, ale zobaczyłam, że Harry dalej tu siedzi.
-A ty na co czekasz? Mam cie posiekać?- spytałam ostro
- No wiesz, nie każda dziewczyna by wyrzuciła z domu swoich idoli.
- No wiesz, nie każdy zadaje takie głupie pytania, a później się śmieje.
- No wiesz, czemu reagujesz tak ostro?- spytał podchodząc do mnie
-A czemu się ze mnie śmialiście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- To były żarty. Myśleliśmy, że będziesz się z nami śmiać.- odpowiedział przytulając mnie.Wyswobodziłam się z uścisku, usiadłam na kanapie a Harry objął mnie ramieniem.
- Ja nie lubię gdy ktoś się ze mnie nabija. Czuję się wtedy niezręcznie. a dlaczego zostałeś?- spytałam miłym głosem
- Wiem, że Zayn ci się podoba, a ty mu też, więc pomyślałem, że jeśli zostanę to cię uspokoję i pójdziemy do nas. Wszyscy cie przeproszą i będzie dobrze... Albo wiesz co? Ubierz krótkie spodenki i zabandażujemy ci nogę i wszyscy będą ci współczuć. Co ty na to?- Brawo Hazza. Plan idealny.
- Dobra, ale jest jeden problem, albo ugodnienie. Ja mam już bandaż na nodze.   Wywaliłam się wracając od Damiana o gazetę o was. Czyli to była wasza wina.- wyprzedziłam wszystkie pytania Harolda. Poszłam na górę do swojego pokoju, aby wybrać ubrania. Zdecydowałam się na biały, luźny top z napisem, czerwone spodenki a do tego czarne vansy. Zeszłam na dół, a Harry aż się podniósł z wrażenia.
- Wyglądasz pięknie, ale po pierwsze trzeba zmienić opatrunek a po drugie Damian wie o twojej ranie?, po trzecie trzeba wcisnąć im jakąś historyjkę...- zaczął się zastanawiać-  O wiem, gdy oni wyszli potknęłaś się i  upadłaś z poślizgiem. Wtedy to oni zaczną cie przepraszać! buhahahahaha. Jestem inteligentny.- nie odpowiedziałam na to. Zabrałam chłopaka za rękę i wyszliśmy z domu zakluczając drzwi.  Weszliśmy do ich domu. Mieszkać tu zaledwie dwa dni i zrobić taki bałagan? Trzeba być uzdolnionym, aby to wykonać.
- Co z Stacy?- spytał Zayn, który chyba mnie nie zobaczył.
- Hello! Ja tu jestem.- powiedziałam oschle
-O boże co ci się stało w nogę? To nie nasza wina prawda?- zaczęli mnie zasypywać pytaniami, na które nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zadawali kolejne.
-Echh... Jakby to powiedzieć- udawałam, że się zastanawiam.- Cóż, gdyby nie Harry- wskazałam na Harolda- bym się wykrwawiła na śmierć.- Gdy to powiedziałam chłopcy zrobili minę taką, taką bezcenną. Damian, który stał  z tyłu zaczął się przybliżać do mnie i Hazzy.
- A ja coś wiem... Ale nie wiem czy zasługujecie na to.
- Mów! - powiedział poważnym głosem Louis. Cud, albo może apokalipsa.  Louis i powaga?! coś nie możliwego.
- Otóż...


**********
W końcu udało mi się napisać rozdział. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, ponieważ muszę zacząć się uczyć. Mama powiedziała, że będę mogła zafarbować włosy na czerwono jeśli będę mieć 4.7 na koniec roku i nawet kupi mi farbę xD Co prawda najwyżej będę mieć 4.3 ale warto spróbować ;D Jak myślicie co Damian może wiedzieć. Czy to będzie coś bardzo ważnego czy jakaś błahostka?  Reszty dowiecie się w rozdziale 7.

 Czytam= Komentuję. 


Enjoy Alex i Jednorożec Stefan. 


czwartek, 7 marca 2013

Moje rysunki/ Zamówienia

 Hello Sweethaerts!! Wpadłam na pomysł (koleżanka nalegała), aby podzielić się moimi rysunkami. Miałam trochę wątpliwości, ponieważ moje prace widziały tylko 3 osoby. Ogólnie  byłam nie pewna, ale cóż warto spróbować. Jeśli się nie spróbuje będzie się żałować, a lepiej żałować, że się zrobiło niż nie zrobiło.
Oto kilka  prac:


 To moja pierwsza xD

Z lekcji ;D
 Moja rąsia ;P


Rysowane w drodze do Wrocławia ;D




To tak żeby nie było to tam jest okno, blok i i lampy xD (Nie jestem zadowolona z tego, ale ok)

 Taka tam panda. Dodałam loczki Hazzy i szelki Boo Bear'a 
 Miałam doła i zaczęłam rysowac. W ten sposób powstał ten obraz.
 To moje ulubione ;*  Ma takie powiązanie z tym 'dziełem'



 Ten rysunek powstał podczas słuchania  Pink- Just Give me A Reason 



A teraz tak ode mnie. Bo w sumie to mogłabym rysować na 'zamówienie'. Wystarczy, że napiszecie co chcecie, a postaram się to namalować i wstawię na bloga z podpisem dla kogo. Musicie się oczywiście podpisać ;D Jeśli chcecie to moje gg- 33789157, Twitter- @alleksandraaaaa.

 Alex i Jednorożec Stefan ;D