*-Stacy! Chcesz coś zejdź!- odkrzyknął. Zbiegłam po schodach jak najszybciej się dało.
- To na jakiej ulicy będziemy mieszkać?- powtórzyłam pytanie
- Będziemy mieszkać na ....*
- Będziemy mieszkać na BakerStreet- zerknął na mnie
- Okej- starałam zachowywać się normalnie, ale od środka czułam jak mnie rozrywa ze szczęścia- A czemu Damian nie mieszka naprzeciwko nas tylko koło?- zapytałam
- Bo dom, który mieli kupić państwo Devine wykupili jacyś chłopcy.-wytłumaczył wlepiając oczy w telewizor.
- Jacyś chłopcy?-dopytywałam dalej, ponieważ z mojej analizy wszystkiego czego się teraz dowiedziałam to 1D będzie mieszkać naprzeciwko mnie.
- Z tego co wiem to będzie ich pięciu. A teraz idź spać.-powiedział, a ja udałam się na górę po schodach.
- Stacy, bo zapomniałem ci powiedzieć, że nie idziesz jutro do szkoły. Wypisaliśmy cię z niej- powiedział kiedy byłam już na czwartym schodku.
- Co? Nie idę do szkoły? I ty mi pozwalasz? Dziękuje, w końcu się wyśpię.- podbiegłam do Tom'a i go przytuliłam. Nie powiem, że nie byłam zdziwiona. Tom kazał mi iść do szkoły nawet jak źle się czułam. Dopiero, gdy miałam gorączkę nie szłam. Pewnie Damian też nie idzie, wiec będziemy mieli cały dzień aby obgadać jutrzejszy lot. Weszłam do łazienki. Postanowiłam, że wykąpię się w wannie. Przeważnie brałam prysznic, ale tylko dlatego, że szłam do szkoły następnego dnia. Odkręciłam gorąca wodę, po czym wlałam mojego żelu pod prysznic o zapachu czekolady do wanny. Kocham kąpać się w pianie. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Tak leżąc myślałam o jutrzejszym dniu. O Londynie. Ciekawe jaki będę miała pokój, tylko oby nie był gotowy. Zawsze swoje pokoje sama urządzałam. Mój pokój Londyn- tak go nazwałam też sama zrobiłam. Jeszce nie mam planu co do nowej sypialni, ale wiem, że Moje Kochanie (Damian) mi pomoże. Moi idole mieszkający na wprost mojego przyszłego domu? Brzmi ciekawie... Zaraz, zaraz! Ile ja już tu siedzę? Pewnie ponad godzinkę. Wyszłam z wanny, po czym się ubrałam w moją sexy piżamkę (czyt. za duża koszulka Damiana i gacie) Rzuciłam się na łóżko, lecz po chwili tego pożałowałam. Moje kolano. Dostałam smsa. Zerknęłam na wyświetlacz. Damian, no tak. Treść smsa: Słonko, przyjdę jutro po ciebie 13. Masz być gotowa ;* Odpisałam: No spoko, obgadamy nasze pokoje i musimy sobie po plotkować. A właśnie Josh wyjeżdża z nami? Muszę się go coś spytać ;P
Damian: Z tego co mi wiadomo mamy czyste pokoje. A co do Josh'a to on będzie mieszkać z nami. A co chcesz mu powiedzieć? ;D
Stacy: Dowiesz się jutro. A ty już wiesz czemu mieszkasz koło nas?
Damian: No tak właściwie to nie wiem. Masz mi jutro powiedzieć ;D Idź spać jutro musisz wstać przed 12, żeby się wyrobić xD Dobranoc ;*
Stacy: Osz ty! Twierdzisz,że się nie wyrobię? Pożałujesz tego jutro. Dobranoc ;*
Zakończyłam jakże ciekawą rozmowę, by pójść spać. Zasnęłam po ok. 10 minutach. Dosyć szybko jak na mnie.
Obudziłam się wcześnie, bo o 10. To jakaś nowość dla mnie. Jak nie szłam do szkoły to budziłam się minimalnie o 12, a tu co? 10. No nic. Gdy zwlekłam się z mojego łoża powędrowałam do mojej własnej osobistej łaźni. Tam odbyłam poranną toaletę i ubrałam to.( bez torby, kolczyków i bluzy.) Zeszłam cała w skowronkach do moich 'rodziców', aby zjeść śniadanko. Przywitałam się po czym, usiadłam do stołu, a po chwili przede mną pojawiły się moje kochane racuszki. Mniam mm. Zaczęłam konsumpcję, ale musiałam przerwać bo ktoś dobijał się do drzwi. Oczywiście nie kto inny jak Stacy Jonson musiała otworzyć. Otworzyłam drzwi, w których stała mężczyzna średniego wieku.
- Dzień Dobry. Przywiozłem paczkę dla Stacy Jonson- powiedział mężczyzna
- Dzień Dobry. To ja- wzięłam paczkę na ręce.- Gdzie podpisać?
- Tutaj-wskazał w wolne miejsce na jakiejś kartce- Do widzenia.
- Do widzenia .- zamknęłam drzwi i weszłam do jadalni.
- Stacy pokarz co tam masz- powiedział Tom najwyraźniej zaciekawiony co tam może być. Ale to dziwne, ponieważ ja nic takiego nie zamawiałam. Wzięłam paczkę, nóż na kolana i zaczęłam rozpakowywać.
- Eeeeee...-zawiesiłam się- ... naszyjnik? W kształcie serca? Serio? Ciekawe od kogo?- zadawałam pytania tak jakby do siebie.
- Pokarz - dałam Patty naszyjnik. Ale muszę przyznać ładny to on jest. Co ja gadam on jest prześliczny. - Kochanie ja też chcę taki- zwróciła się do Tom'a. Zaczęłam szukać liściku czy jakiejkolwiek wiadomości od osoby, która mi wysłała. Nic, żadnej wieści od nadawcy. Dziwne, ale zatrzymam sobie wisiorek.
Od razu zawiesiłam cacko na szyję.
- Wchodzę do Damiana.- chciałam już ubrać buty, ale wróciłam się.- ej, a ja będę miała czysty pokój?- spytałam z butem w ręce.
- No tak. Wiedzieliśmy, że będziesz chciała sama go urządzić, więc postanowiliśmy poprosić dekoratorów, aby go nie robili.- wytłumaczyła Patty
- A to dobrze. Idę obgadać mój nowy pokój i pochwalić się wisiorkiem.- powiedziałam wychodząc z domu. Mimo, że była godzina 11 ulice były zapełnione samochodami, a chodniki pieszymi. Nim się spostrzegłam byłam przy drzwiach do domu kumpla. Zapukałam
- Wejdź.- weszłam jak nakazał- A więc słyszałem, że masz do mnie interes.- bardziej stwierdził niż zapytał Josh.
- No mam, ale najpierw Sami jesteście? Zawołaj Damiana to pogadamy.- rzekłam na jednym tchu.
- Tak jesteśmy.
Josh zawołał brata, po czym usiedliśmy w salonie.
- Dobra, a więc...- nabrałam powietrze- Ty!- wykazałam na Josha- Jedziesz z nami do Londynu. A słyszałam, że twoi kumple z zespołu będą mieszkać na wprost nas. Prawda?- ten pokiwał głową.- Zapoznasz mnie z nimi? Wiesz jak mi zależy.- zrobiłam minę a'la kot ze Shreka
- Zobaczę co da się zrobić -zaczął się zastanawiać-... No w sumie mają teraz miesiąc wolnego i mógłbym coś zdziałać, ale przecież oni chcą odpocząć...- przerwał patrząc na mnie- Dobra postaram się.
- Aa aaa!! POZNAM 1D, POZNAM 1D!!!- zaczęłam skakać po kanapie.
- Ej!! Posadź swoją zacną dupę i słuchaj. Oni chcą odpocząć, a nie słuchać piszczącej, rozhisteryzowanej fanki.- chciał dokończyć, ale chamsko mu przerwałam.
- Jam jest Directioner, nie żadna fanka.- wzięłam wisiorek do ręki- A właśnie patrzcie co dostałam. Przyszła jakaś paczka do mnie z tym cackiem, więc sobie ubrałam.- zaczęłam się zachwycać - ładny prawda?
- Tak ładny- powiedzieli chórem bracia. Zaczęłam się z nich śmiać, a oni patrzyli na mnie jak na kretynkę, którą dotknął ktoś sławny. No nic. Gdy przestałam się śmiać zaczęła się rozmowa na temat mojego pokoju. Ta rozmowa dużo mi pomogła, kto jak kto ale ci bracia mieli zajebiaszcze pomysły na urządzenie mojego 'centrum dowodzenia'. Jak zobaczyłam godzinę na moim telefonie to myślałam ,że wejdę w podłogę. Była 18;39 a my lot mieliśmy o 19;15. Pożegnałam się i wybiegłam w kierunku mojego starego domu. Zawołałam Toma, aby pomógł mi znieść moje 3 walizki. Jedną wezmę sama, a dwie pozostałe? Tom zabrał. Wyjechaliśmy. Dobrze, że na lotnisko było blisko, tylko 10 minut drogi. Poszliśmy na odprawę, która trochę czasu zajęła. Zabrano nasze walizy, a my udaliśmy się do samolotu. Usiadłam pomiędzy Damianem, a Joshem. Muszę przyznać po raz kolejny, ale oni są zajebiści i za to ich kocham. Podczas lotu było zabawnie i wcale się nie bałam, mimo, że to mój pierwszy z zapewne nie ostatni lot. Babka z głośnika kazała nam zapiąć pasy. Pewnie lądujemy. Zabraliśmy bagaże i poszliśmy do nowego auta. Jechaliśmy może 18 minut. Gdy zobaczyłam nasz dom myślałam, że zemdleję. Co ja gadam to nie dom to willa, raczej pałac. On był piękny.
******************
Cześć. Nie wiem czy wam się podoba to opowiadanie bo nie komentujecie. Ja się produkuje a pod spodem ani jednego komentarza. Ranicie ludzie ranicie...
Zrobię tak jak ostatnio;
Rozdział 4= 4 komentarze
Ps; Dziękuje za 4 komentarze, które prawdopodobnie pisała jedna osoba. Liczę również na komentarze pod opowiadaniem Enulli. jeśli będzie minimum 6 komentarzy dodam STRASZNIE długi rozdział ;DEnjoy Alex