poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 7 "Czemu nas oszukałaś?"

*- Co z Stacy?- spytał Zayn, który chyba mnie nie zobaczył.
- Hello! Ja tu jestem.- powiedziałam oschle
-O boże co ci się stało w nogę? To nie nasza wina prawda?- zaczęli mnie zasypywać pytaniami, na które nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zadawali kolejne.
-Echh... Jakby to powiedzieć- udawałam, że się zastanawiam.- Cóż, gdyby nie Harry- wskazałam na Harolda- bym się wykrwawiła na śmierć.- Gdy to powiedziałam chłopcy zrobili minę taką, taką bezcenną. Damian, który stał z tyłu zaczął się przybliżać do mnie i Hazzy.
- A ja coś wiem... Ale nie wiem czy zasługujecie na to.
- Mów! - powiedział poważnym głosem Louis. Cud, albo może apokalipsa. Louis i powaga?! coś nie możliwego.
- Otóż...*


-Otóż... Właściwie to głodny jestem- powiedział Damian, po czym udał się do kuchni chłopaków. Usiedliśmy wszyscy razem w salonie. Rozmawialiśmy, na przeróżne tematy. Wszystko było dobrze. Niall i Damian się bardzo zaprzyjaźnili. Mają wiele wspólnego np: kochają jeść. Ja spędziłam mile czas z siedmioma przystojniakami. Chyba mnie polubili skoro jeszcze mnie nie wywalili z domu, tak jak ja ich. Dobrze się dogadujemy, mam nadzieję, że nasza znajomość się na tym nie zakończy. Zawsze dogadywałam się lepiej z płcią przeciwną. Może wydać się wam to dziwne, ale nigdy nie miałam koleżanki a co dopiero przyjaciółki. Zawsze, wszędzie otaczali mnie chłopacy, a co najlepsze  w cały, calutkim moim życiu miałam tylko dwóch chłopaków. Właśnie było dobrze do czasu, aż nie odezwał się  Damian
- A właśnie miałem wam coś powiedzieć.  Stacy ona ten bandaż na nodze ma trochę dłużej niż od dzisiaj. Widziałem wczoraj jak się przebierała. - powiedział w miedzy czasie jedząc kawałek pizzy.
- To prawda?- spytał mnie Zayn- I co ładne ma ciałko?- skierował to pytanie do Damiana
- No prawda.- Odpowiedziałam Bad Boyowi- A tylko coś powiesz- zagroziłam podglądaczowi
- A jak to się stało? - ach ten ciekawski Louis
-No wracałam od braci- wskazałam na Josha i Damiana- było już ciemno i nic nie widziałam. Tuż przed drzwiami jebłam się o gazetę- wytłumaczyłam.
- O gazetę?- spytał Liam
- No tak. Była ona o was. Właściwie to z niej dowiedziałam się, że będę obok was mieszkać. O gazetę o was, czyli to była wasza wina!
- Oczywiście- krzyknęli z ironią razem chłopcy.
- A czemu nas oszukałaś?- spytał wielce przejęty Liam
- No bo lubimy sobie jaja robić z biednych ludzi.- powiedział przybijając piątkę z Hazzą.
- Się wie!- krzyknął uradowany Curly.- Uuuu widzę, że ktoś tutaj jest zazdrosny?- chyba chodzi mu o Zayna.
-No dobra. Co wy na to, aby Stacy spała dzisiaj u nas?- spytał uradowany Niall
- Taaak!!- krzyknęli.
- Tylko jest jeden problem. Bo Damian i Josh u mnie śpią, a ja z Damianem mamy jutro lekcje. Jakiś koleś przychodzi do nas. - zrobiłam grymas.
- Yyy. To bracia też śpią. A co do lekcji to jutro sobota.- powiedział Liam
- A gdzie będziemy spać?- spytałam.- Wiecie ja mogę spać z Damianem.
- Nie!- zaprotestował Niall- On śpi ze mną.
- Jasne wy nie będziecie spać, wy będziecie jeść.- mówiłam patrząc w stały punkt- A ile macie wolnych pokoi?
-Hmmm... To tak pięć pokoi jest zajętych- zaczął wyliczać Mulat.- I jest jeden pokój wolny, który będzie zajęty przez Josha. Damian śpi z Niallerem...- przerwałam mu.
- Czekaj! Zgadnę mam spać z którym z reszty i tą osoba będziesz ty?-spytałam.
- Skoro chcesz to dobra. Raczej miałem na myśli to, że mógłbym oddać ci swój pokój, ale twój pomysł jest lepszy.- powiedział Zayn ze swoim tradycyjnie pociągającym uśmiechem
- Dobra! Mi pasuje- przybiłam piątkę z moim współlokatorem.
- Ty się od razu zgadzasz?- spytał z niedowierzaniem Harry
- No tak. Nie lubię spać sama i boję się pająków. A przecież mój rycerzyk mnie obroni prawda?- spytałam mojego obrońcy dzisiejszej nocy, a wszyscy oprócz mnie i Zayna zaczęli się śmiać.
- Oj Stacy, Stacy. Jeśli jest tu ktoś, kto miałby cię obronić jest Louis.- powiedział Niall, ale widząc moją zdezorientowaną minę mówił dalej- To może od początku. Zayn boi się wszystkich robali, jak reszta. Jest pewien wojowniczy i bardzo odważny Louis- Boo Bear wypiął dumnie klatę- który cię obroni nawet przed motylkiem- wyjaśnił Nialluś.
- Aaaaaa... Dom wariatów.- powiedziałam do siebie.  Resztę wieczoru spędziliśmy na gadaniu, opowiadaniu tego co się zdarzyło nam w życiu. Dowiedziałam się, że moje zainteresowania wcale nie różnią się tak bardzo od ich. Wszyscy kochamy piłkę nożną. To było pewne, wszyscy popatrzyli na mnie z niedowierzaniem. I oczywiście Louis musiał wtrącić, że on woli grać w fife, bo przecież grając się nie męczy jak w realu. Cały Louis. Ciekawe jakby wszyscy wyglądali nago?- pomyślałam.
- Co?!- krzyknęli wszyscy. Ale o co im chodzi? Przecież ja nic nie powiedziałam.
- Ale o co wam chodzi?- spytałam analizują wszystko co mówiłam. Chłopaki patrzyli na mnie jak na idiotkę, a ja nadal nie wiedział o co chodzi. Nagle mi się przypomniało- No nie mówcie, że ja to powiedziałam na głos?- spytałam  bardzo cichutko. Jaka wtopa.
- Dokładnie. A czemu ciekawi cię jak wyglądamy nago? Wiesz dzisiaj możemy wziąć zbiorową kąpiel, ale ty też musisz być nago.- odpowiedział Harry
- No jestem zboczona, więc mogę mieć takie myśli.- powiedziałam, ale widząc zdziwione miny chłopaków kontynuowałam.- Nie tylko chłopaki są zboczeni.
- Patrzcie! Dojrze, że lubi piłkę nożną to jeszcze jest zboczona. Nie wiemy czegoś jeszcze?- zdziwiony Louis zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze
- A co z tą kąpielą? Bo wiesz ja z chęcią- Harry zboku!
- Nie!...- rozmyśliłam się- Może kiedyś, ale teraz wybaczcie chłopcy, ale idę na spacerek.- Widząc jak połowa z nich się podnosi dorzuciłam- Sama!- Gdy byłam już przy drzwiach usłyszałam jeszcze słowa Hazziątka:  Są nadzieje. Ten to ma tupet. Ja nigdy nie pójdę nago się kąpać z kimś, a w szczególności nie z nim. Tak bardzo zapaliłam się na te spotkanie, a ja tak po prostu wyszłam. Dziwna jestem. Postanowiłam, że pójdę do swojego domu i się spakuję, zaniosę rzeczy i pójdę pobiegać. Spakowana i przebrana w odpowiedni strój do biegania wyszłam z domu.  Wlazłam do domu chłopaków.
- O patrzcie wróciła córka marnotrawna- uradowany Harry musiał coś dorzucić.
- Nie, nie, nie- zaprotestowałam- Ja przyszłam zanieść tylko rzeczy. Kto mi pokarze pokój Zayna?- spytałam
- Mój pokój, więc ja pokazuję- Złapałam chłopaka za rękę ciągnąc na górę. Mijaliśmy  obok drzwi, na których są porozwieszane tabliczki z nazwą. Pierwsza Bez jedzenia nie wchodź Ahhh... ten Nialler. Druga Tylko foczki mają loczki. To pewnie Harry. Trzecia CarrotsMonster  Louis, Louis wieczny monster. (xD) Czwarta z białą tabliczką, pewnie pokój gościnny. Piąta Nie puka tylko Daniell. Chyba nie muszę mówić do kogo należy ten pokój?  Szósta była najśmieszniejsza i chyba najdziwniejsza  Pobawimy się w dom. Ty będziesz drzwiami, a ja będę cię pukał? Zayn! Popatrzyłam na mulata, a jego wyraz twarzy mówił No co?
- A z tą tabliczką to serio?- spytałam, na co on pokiwał przecząco głową- A jak reagują inne dziewczyny na ten napis?
- Nie reagują. Olewają to.- Cóż świetna odpowiedz. Rzuciłam  torbę  na łóżko i pobiegłam zostawiając Pakistańczyka z tyłu. Będąc przy drzwiach frontowych krzyknęłam krótkie Pa. Już miał przejść przez ulicę, ale zdałam sobie sprawę z tego, że mogę się zgubić. Weszłam z powrotem do środka odciągając wszystkich od gry.
- Co stęskniłaś się już?- spytał Harry
- Zamknij się. Przyszłam,bo  tylko Damian ma mój numer telefonu, a on nie zna Londynu i znając moje szczęście to się zgubię. Dam wam mój numer. Piszcie.- zaczęłam dyktować ciąg cyfr.- A teraz Zayn i Harry dajcie swoje. Reszty wezmę jak wrócę.- wybrani chłopacy wpisali mi swoje numery. Wybiegłam z domu w kierunku Hyde Park.   Ten park jest przepiękny. Biegłam między różnymi ludźmi, którzy przyszli tutaj albo z dziećmi, albo na spacer ze swoją połówką. W tym momencie czułam się taka samotna. Co z tego, że przyjaźnię się z dwoma chłopakami i co z tego, że właśnie poznałam moich idoli?Zresztą poszłam biegać po Londynie zamiast siedzieć z pięcioma najprzystojniejszymi i  najsłodszymi chłopakami na całym globie. Coś mi się chyba stało. Nagle mój telefon za wibrował. Dostałam wiadomość od Zayn <3:
Kiedy będziesz? Nudzimy się.
Zayn xx 
 Z zamiarem odpisania na SMS zwolniłam tępa, i szłam wpatrzona w komórkę. Jak to się mówi głupi ma zawsze szczęście? To w taki razie ja jestem bardzo mądra. Osoba bardzo inteligentna jak ja musiała wpaść na jakąś dziewczynę. 
- Jejku. Przepraszam- wstałam po czym podałam rękę dziewczynie, aby wstała. - Jestem Stacy Jonson.
- Elodie Mishel.- Przedstawiłą się - Miło mi. Przejdziemy się.- zaproponowała. Byłam tak pochłonięta rozmową, że nawet nie zauważyłam, że weszłyśmy do lodziarni (bez skojarzeń). Zamówiłyśmy po  ulubionych lodach. Ja czekoladowe, Elodie morelowe. Jadłyśmy, śmiałyśmy  się. i rozmawiałyśmy. Aż nagle mi się przypomniało. 
Elodie Mishel- 17-sto letnia brunetka. Miła, pomocna i można jej zaufać. Mieszka z babcią w Londynie. Jej rodzice zginęli w wypadku lotniczym. Fanka One Direction.
- Elodie. Przepraszam na chwilę. Mogę odpisać koledze?- spytałam grzecznie, a tak na prawdę miałam diabelski plan! Buhahahaa.
- Oczywiście. Pewnie się martwią.- odpowiedziała biorąc do ust łyżeczkę lodów. Miła jest. Nigdy nie spotkałam tak miłej, sympatycznej dziewczyny jak Elodie.

Będę za około 20 minut. Mam dla wszystkich niespodziankę, myślę, że Harry'emu się najbardziej spodoba. Powiedz, im, że mam niespodziankę.

Bye Stacy! xx


Wysłano wiadomość do Zayn <3
-Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę. Poznasz kogoś. - Powiedziałam z diabelskim uśmiechem.  Zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w wybranym przeze mnie kierunku. Dziewczyna przez całą drogę pytała czy długo jeszcze lub gdzie idziemy. Gdy byliśmy przy celu zadzwoniłam do Hazzy. 

- Hej! Będziemy za 5 minut. Pa- rozłączyłam się zanim zdążył odpowiedzieć.

*Oczami Harry'ego*
Zadzwoniła, powiedziała, rozłączyła się i nie dała odpowiedzieć. Znam ją tylko kilka godzin a już ją lubię. Zayn wcześniej wspomniał, że Stacy ma dla nas niespodziankę. Nagle zadzwonił dzwonek. Krzyknąłem proszę. Nagle w drzwiach stanęła Stacy z dziewczyną. Piękną dziewczyną. Brązowe włosy. Ciemne  oczy, niczym węgielki. Cud, miód i malinki.
- Hej chłopaki. Poznajcie Elodie- wskazała na dziewczynę. - To jest ta niespodzianka. Poznałam ją dzisiaj w parku.- mówiła patrząc na mnie. Czemu na mnie. Coś mi tu nie grało, ponieważ Zayn tez patrzył na mnie. Czyżby spisek?- Harry ona jest twoja.- co?! Mało brakowało, a bym się zadławił się własną śliną.
-CO?!- krzyknąłem, a razem ze mną Elodie.



******************************************
Uuuuuu! Wrotki!  Jest kolejny rozdział. Zaczyna się już powoli rozkręcać.  Cieszycie się? Jest więcej One Direction itd. Pojawiła się nowa bohaterka. Podoba się? Nie chce mi się rozpisywać.

 Czytam=komentuję

Pytania? Ask.
Follow? Twitter


Bye Alex i Jednorożec Stefan ;D





   

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 6 "Wsypaliśmy mu mąki do suszarki?"

 *Ułożyłam się wygodnie obok chłopaka; już prawie zasnęłam, ale niestety ten idiota w dobrym znaczeniu, walną mnie poduszką w głowę. Nie mogłam być dłużna i oddałam mu uderzając go w głowę. W ten o to sposób rozpętała się dzika bitwa na poduszki, którą przegrałam. Przegrałam bitwę, ale wojnę wygram. Po bitwie położyliśmy się do łóżka z zamiarem pójścia spać. Niestety nie wyszło. Skończyło się na tym, że wymyśliliśmy plan na jutro na Josh'a. I tak miną pierwszy dzień bez rodziców; pozostało jeszcze siedem.*


~Josh~
 Ehhh... Dzieciaki pewnie już śpią. To ja też się położę.  Jutro rano się umyję teraz mi się nie chce. Położyłem się na łóżku. Muszę przyznać wygodne, ale nie tak bardzo jak moje. Po kilku minutach zasnąłem ze zmęczenia.

 ~Stacy ~

 Obudził mnie sms... od mamy. Stacy, pan Archer jutro niestety nie może przyjść. Miłego dnia. Kochamy cię. Mama.Przeczytawszy to poszłam spać dalej. Rano obudziłam się pierwsza. Damian jeszcze słodko spał. Mają rację mówiąc, że mężczyźni są słodsi gdy śpią. Niestety musiałam zniszczyć ten widok, ponieważ  idziemy zrobić  Joshowi niespodziankę. Jestem ciekawa jego reakcji. Damian mi mówił jeszcze wczoraj, że on chodzi się kąpać rano. Obudzonego przyjaciela zostawiłam w  pokoju, a sama poszłam do kuchni po mąkę.  Zakradaliśmy się do jego pokoju.  Dobrze, że śpi bo inaczej by plan nie wypalił. Weszłam do łazienki, a Damian pilnował brata aby czasami nie zachciało mu się wstawać. Wzięłam suszarkę i wsypałam jak najwięcej mąki do niej. To Josh będzie miał niespodziankę.  Chciałabym mieć rodzeństwo, żeby móc dokuczać. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do siebie. Byliśmy strasznie głodni. Ustaliliśmy, że ja pójdę do kuchni zrobić ciasto na naleśniki, a Damian w tym czasie się ubierze i umyje, następnie się wymienimy, on będzie smażyć, a ja pójdę się umyć i ubrać.  Skończone surowe ciasto zostawiłam na blacie w kuchni, po chwili zszedł Damian  ubrany w koszulkę z krótkim rękawem, czarne spodenki i czerwone vansy. (Patrz zdjęcie obok).  Fajnie wygląda, jak zawsze. Super pogoda, słoneczko świeci. Słyszałam, że taka pogoda nie zawsze jest w Londynie.Taka pogoda, a ja muszę ubrać długie spodnie. Znaczy nie muszę, ale wolę. Bo mam bubę na kolanie. W sumie... to ubiorę, albo nie. Jeszcze chłopacy z One Direction pomyślą, że chcę litości itd.
Wybrałam czarne leginsy, biała bokserkę, na to koszulę jeansową, moje ukochane czerwone conversy. Uczesałam się w koszka i byłam gotowa.   (Patrz zdjęcie)  Schodząc ze schodów uderzył we mnie zapach pysznych naleśników. Dobrze, że Damian umie  gotować, bo inaczej chodzilibyśmy głodni. Ja, Damian i Josh. Zasiedliśmy do stołu w celu zjedzenia tego pysznego naleśnika.  Jedząc danie wyciągnęłam telefon i położyłam go na stół.  Zaniosłam talerze do kuchni, zostawiając śpiochowi 2 naleśniki.  Usiedliśmy  na kanapie z zamiarem odpoczęcia po śniadaniu. Podczas wylegiwania się usłyszałam dzwonek.  Otworzyła drzwi a w nich stało całe One Direction
- Hej. Ty pewnie jesteś Stacy. Tak- zapytał Liam na co ja tylko odpowiedziałam przytaknięciem.  Kilka sekund później pojawi ł się Damian. Dzięki bogu, on zawsze wie kiedy przyjść. Pewnie gdyby nie on dalej byśmy tak stali.
- Wejdźcie- zaprosił przyjaciel.
- Aaaaaaa!- darł się Josh zbiegając ze schodów.- co wy żeście zrobili mi z włosami?!- krzyczał zdenerwowany chłopak- No patrzcie! A tak w ogóle to cześć chłopaki... No odpowiecie mi?! Zaraz , zaraz... Chłopaki?!- ale Josh ma zapłon. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z przyjaciela, ponieważ po pierwsze miał białe włosy od mąki, a po drugie był tylko w bokserkach.
- No hej! Jest już 14:00 więc przyszliśmy. - powiedział Louis
- Co wy mu zrobiliście z chłopami?- spytał Zayn
- My - popatrzyłam na Damiana-  My nic. Ale mamy coś dla ciebie w ramach przeprosin- zwróciłam się do Josha- Są tam dwa naleśniki- pokazałam na stół, ale tam nic nie było- Znaczy były- wszyscy popatrzyliśmy na Niall'a jedzącego naleśniki. No właśnie naleśniki, które były dla Josha! Zaprosiłam wszystkich do salonu, gdzie wszyscy się wygodnie usadzili. Zaproponowałam coś do picia. Udałam się po sok i szklanki. Postawiłam wszystko na stoliku a sama zaczęłam szukać miejsca dla mnie. No świetnie! Zostało tylko jedno wolne miejsce po między Zaynem a Harrym. Między największymi ciachami świata. Ale skoro mam szansę usiąść miedzy nimi to usiądę.
- A gdzie Josh?- spytałam po chwili niezręcznej ciszy.- A tak w ogóle to co robimy?
- Poszedł się przebrać. A co wy mu zrobiliście?- spytał Harry patrząc raz na mnie raz na Damiana.
-Yyy... Wsypaliśmy mu mąki do suszarki?- odpowiedziałam razem z przyjacielem po czym zaczesaliśmy się z siebie śmiać.
- Wy jesteście parą? - spytał Zayn- a ty Stacy nie czujesz się niezręcznie miedzy siedmioma chłopakami? No wiesz inne dziewczyny są zestresowane gdy są z jednym, a nas tu jest 7.
-  Nieee... Znaczy ja praktycznie całe życie byłam i jestem  w otoczeniu chłopaków. Z resztą zdecydowanie wolę towarzystwo chłopaków. A co do twojego pierwszego pytania to...- przerwałam i kontynuowałam razem z Damianem.- Nie nie jesteśmy razem!!
- Widzisz Zayn, ona jest wolna- zwrócił się do Zayna Louis. Może i mi się wydawać, ale Zayn naprawdę się dziwnie zachowuje. Nie chce oceniać ludzi po kilku minutach znajomości, ale na wywiadach, teledyskach i koncertach jest zdecydowanie bardziej żywy, rozmowny i energiczny niż teraz.  Moje rozkminy, szkoda gadać.
-Zamawiamy pizze?- spytał... No właśnie kto spytał? To oczywiste, że Niall
-Jasne zamów pięć różnych.- rozkazał Liam
-Wiem!!!- krzyknął uradowany Josh zbiegając ze schodów,- Zagrajmy w prawdę i wyzwanie. Zaczyna Stacy, ponieważ jest jedyną dziewczyną.
- No dobra. A więc Liam, prawda czy wyzwanie?
- Prawda
- Od kiedy jesteś z Daniell?
- Od ponad roku. Dobra, teraz ja. więc Zayn. Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie.
- Do końca gry grasz bez koszulki- powiedział Liam, a ten zaczął się rozbierać. Teraz będzie mi się jeszcze trudniej skupić, ale dobra. Wszyscy graliśmy zajadając się pizzą.
- to... Stacy. Prawda czy wyzwanie?
-Prawda
- Który z nas ci się najbardziej podoba.
- wiedziałam. Otóż każdy z was jest inny, wyjątkowy. Np: Louis jest zabawny, Liam poważny, ale to nie oznacza, że nie umie się dobrze bawić, Niall jest słodki, Harry ma zajebistą chrypę, a Zayn jest przy...- prawie powiedziałam, że jest przystojny. Pewnie domyślają się co chciałam powiedzieć.
- Jaki jestem?- spytał Zayn patrząc na mnie. Z reszta wszyscy się w tym momencie patrzyli na mnie.
- No ten tego...- speszyłam się trochę ,ponieważ dojrzę, że nie miał koszulki, to jeszcze domagał się abym mu powiedziała, ze jest przystojny.- jesteś przystojny- wyszeptałam.
- nie słyszałem. Powtórz.
- Przystojny- powiedziałam nieco głośniej.
-Jaki?
- NO PRZYSTOJNY! - wykrzyczałam, a wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. To teraz mają kurewsko przejebane.
- Wynocha!! Teraz, chyba, że nie chcecie żyć? - spytałam, a wszyscy zaczęli się podnosić .
- Jakby co to mieszkamy na wprost.- powiedział Niall
- Wiem!! Wynocha. Wszyscy.- Wszyscy, nawet Josh i Damian, którzy mieszkają tymczasowo ze mną wyszli. Już chciałam usiąść, odpocząć, ale zobaczyłam, że Harry dalej tu siedzi.
-A ty na co czekasz? Mam cie posiekać?- spytałam ostro
- No wiesz, nie każda dziewczyna by wyrzuciła z domu swoich idoli.
- No wiesz, nie każdy zadaje takie głupie pytania, a później się śmieje.
- No wiesz, czemu reagujesz tak ostro?- spytał podchodząc do mnie
-A czemu się ze mnie śmialiście? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- To były żarty. Myśleliśmy, że będziesz się z nami śmiać.- odpowiedział przytulając mnie.Wyswobodziłam się z uścisku, usiadłam na kanapie a Harry objął mnie ramieniem.
- Ja nie lubię gdy ktoś się ze mnie nabija. Czuję się wtedy niezręcznie. a dlaczego zostałeś?- spytałam miłym głosem
- Wiem, że Zayn ci się podoba, a ty mu też, więc pomyślałem, że jeśli zostanę to cię uspokoję i pójdziemy do nas. Wszyscy cie przeproszą i będzie dobrze... Albo wiesz co? Ubierz krótkie spodenki i zabandażujemy ci nogę i wszyscy będą ci współczuć. Co ty na to?- Brawo Hazza. Plan idealny.
- Dobra, ale jest jeden problem, albo ugodnienie. Ja mam już bandaż na nodze.   Wywaliłam się wracając od Damiana o gazetę o was. Czyli to była wasza wina.- wyprzedziłam wszystkie pytania Harolda. Poszłam na górę do swojego pokoju, aby wybrać ubrania. Zdecydowałam się na biały, luźny top z napisem, czerwone spodenki a do tego czarne vansy. Zeszłam na dół, a Harry aż się podniósł z wrażenia.
- Wyglądasz pięknie, ale po pierwsze trzeba zmienić opatrunek a po drugie Damian wie o twojej ranie?, po trzecie trzeba wcisnąć im jakąś historyjkę...- zaczął się zastanawiać-  O wiem, gdy oni wyszli potknęłaś się i  upadłaś z poślizgiem. Wtedy to oni zaczną cie przepraszać! buhahahahaha. Jestem inteligentny.- nie odpowiedziałam na to. Zabrałam chłopaka za rękę i wyszliśmy z domu zakluczając drzwi.  Weszliśmy do ich domu. Mieszkać tu zaledwie dwa dni i zrobić taki bałagan? Trzeba być uzdolnionym, aby to wykonać.
- Co z Stacy?- spytał Zayn, który chyba mnie nie zobaczył.
- Hello! Ja tu jestem.- powiedziałam oschle
-O boże co ci się stało w nogę? To nie nasza wina prawda?- zaczęli mnie zasypywać pytaniami, na które nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zadawali kolejne.
-Echh... Jakby to powiedzieć- udawałam, że się zastanawiam.- Cóż, gdyby nie Harry- wskazałam na Harolda- bym się wykrwawiła na śmierć.- Gdy to powiedziałam chłopcy zrobili minę taką, taką bezcenną. Damian, który stał  z tyłu zaczął się przybliżać do mnie i Hazzy.
- A ja coś wiem... Ale nie wiem czy zasługujecie na to.
- Mów! - powiedział poważnym głosem Louis. Cud, albo może apokalipsa.  Louis i powaga?! coś nie możliwego.
- Otóż...


**********
W końcu udało mi się napisać rozdział. Rozdziały będą pojawiać się nieregularnie, ponieważ muszę zacząć się uczyć. Mama powiedziała, że będę mogła zafarbować włosy na czerwono jeśli będę mieć 4.7 na koniec roku i nawet kupi mi farbę xD Co prawda najwyżej będę mieć 4.3 ale warto spróbować ;D Jak myślicie co Damian może wiedzieć. Czy to będzie coś bardzo ważnego czy jakaś błahostka?  Reszty dowiecie się w rozdziale 7.

 Czytam= Komentuję. 


Enjoy Alex i Jednorożec Stefan. 


czwartek, 7 marca 2013

Moje rysunki/ Zamówienia

 Hello Sweethaerts!! Wpadłam na pomysł (koleżanka nalegała), aby podzielić się moimi rysunkami. Miałam trochę wątpliwości, ponieważ moje prace widziały tylko 3 osoby. Ogólnie  byłam nie pewna, ale cóż warto spróbować. Jeśli się nie spróbuje będzie się żałować, a lepiej żałować, że się zrobiło niż nie zrobiło.
Oto kilka  prac:


 To moja pierwsza xD

Z lekcji ;D
 Moja rąsia ;P


Rysowane w drodze do Wrocławia ;D




To tak żeby nie było to tam jest okno, blok i i lampy xD (Nie jestem zadowolona z tego, ale ok)

 Taka tam panda. Dodałam loczki Hazzy i szelki Boo Bear'a 
 Miałam doła i zaczęłam rysowac. W ten sposób powstał ten obraz.
 To moje ulubione ;*  Ma takie powiązanie z tym 'dziełem'



 Ten rysunek powstał podczas słuchania  Pink- Just Give me A Reason 



A teraz tak ode mnie. Bo w sumie to mogłabym rysować na 'zamówienie'. Wystarczy, że napiszecie co chcecie, a postaram się to namalować i wstawię na bloga z podpisem dla kogo. Musicie się oczywiście podpisać ;D Jeśli chcecie to moje gg- 33789157, Twitter- @alleksandraaaaa.

 Alex i Jednorożec Stefan ;D

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 5 "Dlegacja"

    *Nie powiem, ale byłam zadowolona z efektu końcowego. To uczucie, że zrobiło się coś samemu jest takie...takie wzruszające. Hmmm... tera tylko nazwa. Ten pokój będzie miał nazwę... Marzenie. Tak Marzenie, jest idealnie. Jest już godzina 18;30, więc rodzice niedługo przyjdą i trzeba zawołać państwa Devine. *


   Usiedliśmy na kanapie, oczywiście ja po miedzy, z lewej Damian, z prawej Josh. Starszy z braci postanowił już zadzwonić po swoich rodziców, a ja poszłam do kuchni zrobić herbaty dla nas i naszych rodziców. Gotową herbatę z Damianem zanieśliśmy do salonu i położyliśmy na stolik. Po ok. 14 minutach przyszli jednoczesne nasi rodzice. Weszli do salonu następnie usiedli na sofie i zaczęli konwersacje na temat odpowiedniej szkoły dla mnie i Damiana. Nie rozumiem po co tyle zachodu, przecież idziemy do szkoły na miesiąc, a po za tym to ostatni rok edukacji. Tak wiem dziwne. Mamy po siedemnaście lat i uczęszczamy ostatni rok do budy. No tak nasi rodzice wysłali nas do szkoły rok wcześniej. stwierdzili, że jesteśmy uzdolnionymi dziećmi dlatego to zrobili.  Ile można gadać na tak żmudny temat? Ci ludzie zwani rodzicami uzgadniali przez dwie godziny, że będziemy mieli prywatne lekcje.  Boże! Nie  mogli tak od razu?! Przepatrzyli wszystkie możliwe szkoły, a powiedzieli nam, że mamy prywatne.  Matko boska i wszyscy pasterze co za ludzie. No nic. Pożegnałam się z Panią Tracy, Panem Bob'em i chłopakami. Poszłam do mojego pokoju się odświeżyć i pójść spać. Po prysznicu w mojej piżamce udałam się do kuchni coś wszamać. Wybrałam tradycyjne kanapki z serem i szynką. Po kolacji poszłam do wyrka. Zasnęłam w mgnieniu oka. Czyżbym była aż tak zmęczona malowaniem pokoju i rozkazywaniem pracownikom? Może.
   Gdy się obudziłam pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było sprawdzenie godziny na moim telefonie. Godzina 10;08, nie tak źle. Obstawiałam coś po 12. Wygramoliłam się z łóżka co było nie lada wyczynem. Wyciągnęłam bieliznę z szuflady i udałam się do łazienki odbyć poranną toaletę. Wyszłam idąc w kierunku szafy. Dzisiaj musiałam postawić na długie spodnie, ponieważ nie chcę aby ktoś zobaczył bandaża na mojej nodze. Może przesadzam, ale ja nie lubię pytań  typu: Co się stało? itd. Zawsze odpowiadam ; nic. Takie pytania są zbędne, ponieważ i tak nic się nie dowiedzą. Wybrałam niebieską koszule bez rękawów, czarne długie spodnie i niebieskie trampki.  Zabrałam komórkę ze sobą i zeszłam na dół.  O dziwo nikogo nie zastałam. Wzruszyłam ramionami. Weszłam do kuchni gdzie ponownie czekała na mnie kartka.
Stacy!
 Pojechaliśmy w delegacje. Przepraszamy, że nic ci nie powiedzieliśmy, ale nie mieliśmy kiedy. Zostawiliśmy ci pieniądze. Wrócimy za 8 dni. Dzwoń gdyby coś się stało. 
Tom, Patty.
Ps: Lekcje odbędą się u nas w domu w dni robocze o godzinach 10-13. Załatwiliśmy wam wspólne lekcje. Pan nazywa się Archer Cross.
Przyjdzie jutro o ustalonej godzinie.
Kochamy Cię.

   No super! Rodzicie zostawili mnie na cztery dni powiadamiając mnie kartką.  A co do szkoły to całkiem spoko. Tylko trzy godziny zamiast sześciu czy siedmiu dziennie. A ten nauczyciel Archer?  Ma takie średniowieczne imię. Archerze! Proszę podejdź! Zaraz będziemy spożywać wieczerzę. Hahahahahahahahahahaha. Zacnie. Dobra odbija mi.  Wracając do listu. Nie powiem ale byłam zła na Tom'a i Patty. Mogli mi wczoraj powiedzieć. 
  Zajrzałam do lodówki. Zajebiście! Zostawili mi pusta lodówkę. Zabrałam telefon i kasę, zamknęłam dom i wyszłam do Damiana.  Grzecznie jak przystało na cywilizowanego człowieka zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył Damian w... samych bokserkach. Jezusie mariusie, czy ten człek nie umie się ubrać?! A gdyby przyszła jakaś staruszka co? Zeszła by na zawał.
- Właź. -rozkazał pan w bokserkach. - A ty co? Nie możesz przychodzić tak kilka godzin później, kiedy się wyśpię?- zapytał gdy weszliśmy do jego pokoju.
- No mogę. Ale wiesz moi rodzice pojechali w delegację na osiem dni i zostawili mi wolną chatę i.... pustą lodówkę.- mówiłam patrząc jak się przyjaciel ubiera.-  A właśnie a pro po to pójdziesz ze mną na mini zakupy? - wyszczerzyłam się jak najładniej umiałam.
- Wymiękam. Idę umyć zęby , a ty... A ty idź obudź Josh'a- rozkazał przyjaciel
- Okey. Ale jak go obudzę to co dalej?
- Powiedź mu, że idzie z nami.- poszedł do łazienki. Udałam się do pokoju obok. Musiałam wymyślić jakby go tu obudzić.  Wiem.  Wybrałam jakieś ubrania i podeszłam do śpiocha i zaczęłam go całować po policzku i ręce.
- Josh, kochanie. Wstawaj. -mówiłam  delikatnie. - Kochanie wstawaj.- Ten nawet nie drgną, przestałam całować i mówić. Dobra! Nie chce wstać po dobroci to teraz ma! Zaczęłam skakać mu po łóżku  i drzeć się. ( Pobudka w stylu 1D- coś w tym stylu). O postęp zaczął się wiercić. Mój plan skutkuje. Zaczęłam się jeszcze bardziej drzeć.
-Co się dzieje? -spytał zdezorientowany chłopak
- Jak to co? Idziemy na zakupy. Ubieraj się- pokazałam na ubrania.
- Okey... Powiem ci co mi się śniło w drodze.- udałam się do salonu gdzie czekał na mnie Damian. Usiadłam obok niego. Gadaliśmy, dopóki nie pojawił się brat. Mielimy tylko jeden problem. Mianowicie nie wiedzieliśmy gdzie są sklepy. No nic, pójdziemy na żywioł.Co najwyżej się zgubimy.
 ~. ~
-Masz nutellę? -zapytałam Damiana
- Nie mam, a ty masz płatki?
- Ej, nie mogę znaleźć ogórków- oznajmił nam Josh
- Co? Po co ci ogórki? Przecież to zakupy do mojej lodówki- mówiłam szukając płatków śniadaniowych.  Ten sklep jest ogromny, a ja przecież potrzebuję tych płatków, bo nie będę miała co jeść na śniadanie wiem mogę zrobić sobie coś innego, ale to jedyne danie, które mi wychodzi. Ja nawet wodę potrafię przypalić. Już na piłce nożnej znam się lepiej niż na gotowaniu.
- No ogórki to bardzo ważny składnik...  No nie ważne ,ale trzeba mieć urozmaicone posiłki, dlatego szukam ogórków.- wytłumaczył ten najstarszy. Niby najstarszy, a dalej nie pamięta, że mam uczulenie na ogórki.
- Debil. Ile razy mam ci tłumaczyć, że mam uczulenie na ogóry?
- A kto ci powiedział, że ty je będziesz jadła?  To, ze będą u ciebie w lodówce to nie oznacza, że będziesz je jeść. One są dla mnie jak do ciebie przyjdę.- zrobiłam typowego facepalma.
- Okeyyy... Rozpierdalasz system bracie.
Dalsze poszukiwania czegoś, co wypełni moją lodówkę poszły sprawniej niż do tych czas. Ufff... To dobrze. Teraz najgorsze; powrót do domu.  Jaka ja jestem głupia. No w sumie wiedziałam już wcześniej, np gdy poszłam do szkoły w kapciach, ale to szczegół. Zadzwonimy po taksówkę.
  Wszytko wypakowane, teraz  należny odpoczynek. Weszliśmy w trójkę do mojego pokoju. Zaproponowałam chłopakom, aby spali u mnie podczas nieobecności rodziców.  Zgodził się Damian, a Josh miał wątpliwości. Ale się w końcu zgodził, ale pod warunkiem, że chłopcy z zespołu będą mogli wpaść kilka razy. Byłabym taką idiotką, gdybym się nie zgodziła. Dowiedziałam się od kochanych przyjaciół, że przyjdą jutro po 14. Boże, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Czuję się tak ajisfdhsaiufbsdiuf!! Niestety Josh musiał iść na próbę, więc zostaliśmy we dwoje.  Jest dopiero środek dnia a my już nie mamy co robić. Nuuuudaaaa. Zaproponowałam Damianowi, abyśmy poszli do niego aby się spakował. Spakowany, gotowy do nocowania poza domem  poszliśmy zanieść rzeczy. Rzucił torbę w kont salonu. Wybraliśmy się na spacerniak po Londynie. Pięknie tu jest. Nigdy nie sądziłam, że zamieszkam w tak cudownym mieście.
 Przeszliśmy przez parka, wstąpiliśmy do kawiarni, byliśmy przy fontannie i byliśmy na lodach w drodze powrotnej. Najlepszą rzeczą podczas naszego spacerniaka było znalezienie małej jaskini w parku, która była zasłonięta długimi gałęziami. Pewnie zastanawiacie się jak to się stało. O tuż kochany Damianek delikatnie mnie popchnął tak, że rypłam do tyłu. Ten się tak przestraszył, że walnę w skałę i coś się stanie, że podbiegł do mnie, ale ja leżałam już w jaskini. To miejsce było świetne, cudowne i takie, takie... takie niesamowite. Tylko siedzieć, słuchać muzyki i zatracić się w niej. To będzie nasze miejsce na rozmyślenia. Jaskinia znajduje się na uboczu parku, więc nikt tam nie wejdzie i nie będzie słyszał jak rozmawiamy. Po prostu idealne miejsce.
   Weszliśmy do domu i od razu zadzwoniłam po Josh'a aby już przyszedł do mnie spać. Było już około 21, więc postanowiliśmy coś zjeść, umyć się i coś zjeść. Josh miał spać w pokoju gościnnym tuż obok mojego, a Damian ze mną. Może to dziwne, ale lubię z kimś spać nawet z mamą.  Zaprowadziłam moje słonko do łazienki w pokoju gościnnym, aby się umył i ja również udałam się pod prysznic. Josh już siedział w swojej tymczasowej sypialni, więc się nie martwiła o niego. Umyta siedziałam na łóżku i czekałam, aż Damian przyjdzie. Ułożyłam się wygodnie obok chłopaka; już prawie zasnęłam, ale niestety ten idiota w dobrym znaczeniu, walną mnie poduszką w głowę. Nie mogłam być dłużna i oddałam mu uderzając go w głowę. W ten o to sposób rozpętała się dzika bitwa na poduszki, którą przegrałam. Przegrałam bitwę, ale wojnę wygram. Po bitwie położyliśmy się do łóżka z zamiarem pójścia spać. Niestety nie wyszło. Skończyło się na tym, że wymyśliliśmy plan na jutro na Josh'a. I tak miną pierwszy dzień bez rodziców; pozostało jeszcze siedem.


****************
Hej miśki! Boże pisałam ten rozdział 3 dni.... No nic. Musze się pochwalić jestem Belieber!! Od  6 dni. Jutro będzie tydzień. Do następnego!! 

Enjoy Alex  i Jednorożec Stefan