poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Musimy porozmawiać.

Echh... Trochę źle się czuję z tym co teraz zrobię. Zawieszam moje opowiadanie i chyba bloga, aż do pojawienia się rozdziału 9. Jest tutaj 3 autorek i ja, a piszę tylko ja. Wiecie jakie to męczące.  Będę musiała zrobić z tym porządek. Na  prawdę. Ale wracając do bloga to powodem zawieszenia jest:
  • Brak czasu
  • Muszę poprawić wszystkie oceny, bo zbliża się koniec roku
  • Brak weny (mam jakieś pomysły, ale nie daję rady tego pisać itd.)
  • Jest cieplej na dworze i chciałabym więcej czasu przebywać ze znajomymi.
 Nie wiem czy wam to odpowiada, ale pod tą notka możecie dawać pomysły dotyczące następnych rozdziałów.  Z chęcią skorzystam. Nawet tego posta pisze mi się źle.  Będę pisać jak najczęściej, ale nie będę dodawać, bo chyba nigdy nie skończę pisać tego rozdziału. Można by powiedzieć, że będę pisać na zapas. Rozumiecie? Kurde no. Na prawdę nie chcę tego robić, ale muszę.
 Dziękuję wam za wszystkie komentarze i ponad dwa tysiące wejść.  Komentarze bardzo motywują do dalszego pisania, uwierzcie. Mówię  poważnie, nawet głupi komentarz: " Super" lub "Podoba mi się" jest na serio motywujące.

Jest jeszcze jedna sprawa, którą chciałabym poruszyć. Mianowicie "zwalniam" nie piszące osoby, które zaniedbują bloga.  Może ktoś z was pisze imaginy o One Direction, Justinie Bieberze lub bez udziału gwiazd? Proszę to ważne! Jeśli chcielibyście pisać swoje imaginy bądź nawet pomagać pisać ze mną opowiadanie, zgłoście się z imaginem waszego autorstwa na e mail alleksandraaaaa@gmail.com Osoba taka zostanie przyjęta na okres próbny trwający miesiąc. Musi tylko pisać jak najczęściej potrafi, aby na blogu się coś działo.


Do kiedyś! Alex

Jakieś pytania? ask Możecie też pisać w komentarzach.
Twitter? @Mint_Swag

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 8 cz. 2 "Czy to, że całowaliśmy się przed chwilą, czyni nas parą?"

Tą część 8 rozdziału dedykuję Anie i temu anonimkowi , który się nie podpisuje xD



*Otworzyłam i wyciągnęłam z niego moje rzeczy, szkicownik, ołówki, gumkę, czyli wszystko co było mi w tym momencie potrzebne.
Ponownie usiadłam na parapecie. Położywszy szkicownik na kolanach zaczęłam tworzyć. Co chwilę ktoś wpadał do pokoju pytając jak u mnie, bądź czy nie potrzebuję towarzystwa. Po 6 razie podeszłam do tabliczki wiszącej na drzwiach zmieniłam na napis Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój. Będę potrzebowała czegoś to zejdę. Po około 2-3 godzinach skończyłam obraz. Zostawiłam otwarty blok i zeszłam na dół, lecz najpierw przepłukałam twarz, starając się aby nie było widać, że płakałam. W sumie miałam powód by płakać. Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Ale tak musiało być....*

Udałam się w kierunku kuchni. Cel jest raczej oczywisty. Jedzenie. Bardzo zgłodniałam. Harry, Louis, Damian, Liam, Josh, Niall i Zayn odprowadzili mnie wzrokiem aż do drzwi kuchennych. Usiadłam na blacie kuchennych, pożerając, dosłownie pożerając kanapkę.  Wróciłam do pokoju, kiedy zjadłam. Czułam się tragicznie. Jeszcze  nigdy nie czułam się, aż tak źle.

 *Oczęta Zayna*
Zeszła na chwilę na dół, co wywołało u nas duże zdziwienie. Myślałem, że posiedzi z nami chwilę, ale myliłem się wyszła z domu rzucając tylko ciche zaraz wracam.  Po chwili wróciła z różowym kartonem w ręku i poszła z powrotem na górę.Każdy z naszej piątki, tak piątki, ponieważ Damian i Josh musieli iść do domu na chwilę, próbowaliśmy w jakiś sposób porozmawiać z Stacy. Ale niestety, po którymś razie zmieniła tabliczkę na Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój.  Na prawdę chciała być sama, to widać.   Każdy z nas zaglądając do niej zauważał rysownik. Ona rysowała...   Po około trzech godzinach zeszła na dół, ale nie wypowiedziała ani jednego słowa, lecz z wyraźnie przybitą miną poszła do kuchni. Kiedy Stacy siedziała w kuchni poszedłem do jej, a tak właściwie mojego pokoju. Cel jest raczej oczywisty chciałbym z nią porozmawiać. Usiadłem na łóżku, ale nie siedziałem tam długo, ponieważ coś przykuło moją uwagę. To coś leżało na parapecie, gdzie siedziała dziewczyna. Też lubię tam siedzieć, zawsze chciałem mieć taki w pokoju, aby móc siedzieć, rozmyślać i patrzyć na zabieganych ludzi. Zauważyłem TEN rysownik. Uważnie przyglądałem się rysunkowi, dokładnie analizując każdy milimetr kartki.  Dziewczyna ma wielki talent, ja nie wiem gdzie ona go chowa w tym swoim drobnym ciałku. Będę brał korepetycje malarstwa u niej. Ciekawe co jeszcze umie; jej osobowość jest bardzo tajemnicza.  Drzwi zaczęły się delikatnie otwierać, a za nimi stała osoba, której osobowość zawładnęła moje myśli. Odruchowo odłożyłem blok na miejsce.
- Ja nie chciałem cię sprawdzać, ja chciałem sprawdzić czy tylko u ciebie w porządku, ale..- tłumaczyłem się, ale brunetka mi przerwała
- Nic się nie stało, raczej cieszę się, że przyszedłeś- uśmiechnęła się lekko, co odwzajemniłem
- Ufff... chciałem posiedzieć trochę z tobą i cię poznać. Wiem, że to nie jest najlepszy pomysł, ale lepiej teraz niż później. Ty to namalowałaś?- spytałem podającej jej obraz.
 - Ughh.... Myślę, że nikomu nie powierz, że rysuję?
- Dlaczego nie? Przecież ma wielki talent, który trzeba wykorzystać!- powiedziałem trochę głośniej
- Nie lubię pokazywać tego- wskazała na szkicownik- Zawsze obrazy oddają moje uczucia, a ja nie chcę zbędnych pytań.
- To masz ich więcej? Mogę zobaczyć?- spytałem, a Stacy  podała mi nie śmiale blok. Zaczęłam obracać kartki, bardzo ostrożnie, aby nie zepsuć żadnego rysunku.   Szczególną uwagę przykuł jeden obraz. Naszkicowane na nim były usta, dokładniej pras ust, które się ocierały o siebie...

Pokazałem jej rysunek z zaciekawianą miną, a ona tylko spuściła głowę. Po kilku sekundach podniosła głowę patrząc mi prosto w oczy, następnie zjechała na moje usta, zrobiłem to samo. Oboje patrzyliśmy na usta, podniosłem wzrok na jej oczy, w których iskierki tańczyły taniec radości. Jej zielone oczy patrzyły w moje. Zaczęliśmy się przybliżać, ale
- Ja nie mogę- powiedziała patrząc w moje oczy. Spuściłem oczy, a zielonooka delikatnie złapała za mój podbródek, podnosząc go do góry.

*Stacy*
Podniosłam jego podbródek patrząc cały czas w jego oczy.  Przybliżyłam się na tyle, aby sięgnąć, spróbować jego ust.  Niewinny pocałunek zaczął przeradzać się w coś silniejszego i namiętnego. Miałam motylki w brzuchu. Przez chwilę zapomniałam o całym bożym świecie. Liczyłam się tylko ja i on, tylko ta chwila. Nic więcej. Nie chętnie się oderwaliśmy od siebie. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a on złapał mnie za rękę. wstał, ciągnąc mnie za sobą. Przed drzwiami stanęłam i pocałowałam go bardzo namiętnie i rzekłam
- Nie mów nic im. Proszę- poprosiłam. Przytaknął. Odetchnęłam z ulgą, nie chciałam aby ktoś dowiedział się o tym, co stało się przed chwilą. Czy to, że całowaliśmy się przed chwilą, czyni nas parą?


*************************
Się dzieje. Cieszycie się? Następny jutro.




niedziela, 7 kwietnia 2013

One Shot




Miłość jest jak matematyka, której nie ogarniam, a jak już coś załapię, to za chwilę i tak gówno z tego rozumiem …*

Mój ostatni tweet, którym chciałam dać upust emocjom.
Czym był spowodowany ? Miłością. Ślepą. Źle ulokowaną.
Moja przyjaciółka tak jakby odbiła mi chłopaka. No … Może nie tyle odbiła, co sprzątnęła sprzed nosa.
Z Matt’em znaliśmy się 2 lata. Ja od razu zaczęłam się z nim świetnie dogadywać. Lucy nie za bardzo. W zasadzie to był jej obojętny, a mi ? Wręcz przeciwnie. To uczucie do niego rozwijało się stopniowo, aż w końcu osiągnęło najwyższy poziom.
Z czasem zaczęliśmy wychodzić we dwójkę po szkole. Po miesiącu, rozmawialiśmy już o wszystkim. Z naszych wypowiedzi i zachowań wynikało, że obydwoje do siebie coś czujemy.
Jednak dzisiejszy dzień wszystko zmienił. Idąc do szkoły myślałam o tym jak mu wyznać, że go kocham. Chciałam żeby znał prawdę. Przekraczając próg budynku, bardzo szybko zmieniłam zdanie.
Matt i Lucy są razem.
Jedno zdanie i widok przyjaciółki w objęciach chłopaka, za którym się szaleje, potrafi zrujnować życie w przeciągu ułamka sekundy.
Nie wytrzymałam długo. Od razu pobiegłam na przystanek, aby po chwili wsiąść do autobusu, który zabierze mnie z powrotem do domu. Mieszkałam razem z mamą, w małym, białym domku nad morzem.




 Idealne miejsce na przeżywanie depresji. Jest cicho, spokojnie, słychać tylko i wyłącznie szum fal. Nie wyobrażam sobie lepszego miejsca. Co prawda do Londynu jest spory kawałek, którego pokonanie autobusem zajmuje ponad 1,5 godziny, ale warto.
Tak więc całe popołudnie spędziłam na białej skale. Niestety poprzez opady deszczu zostałam zmuszona do siedzenia w domu.
Aktualnie siedzę na parapecie z laptopem na kolanach i kubkiem herbaty w ręce. Matt dzwonił, pisał. Pytał się dlaczego mnie nie było na zajęciach. Tłumaczyłam się najbardziej pospolitą wymówką … Źle się czułam.
Z mojego iPod’a sączyły się dźwięki piosenek One Direction – zespołu, którego muzyka także pomagała mi przejść przez trudny dla mnie okres.
Przeniosłam swój wzrok z okna na ekran komputera.
Odpowiedź na mojego tweet’a.
Taaa … Pewnie zaraz będzie milion wpisów pt.: A kogo to obchodzi … ; Chcesz się nad sobą użalać, to płacz sobie w poduszkę …itp.
To co jednak odczytałam … Zaskoczyło mnie … I to bardzo …

- Dlaczego tak młoda i piękna dziewczyna ma takie okropne spojrzenie na świat ?

Nie zastanawiając się długo, zaczęłam naciskać kolejno klawisze klawiatury.

- 140 znaków to za mało, aby ci to jasno wyjaśnić …

- W takim razie e-mail ? SMS ?

- Nie wiem dlaczego, ale ci ufam … [twój numer telefonu]

Po dosłownie kilku sekundach dostałam SMS’a od nieznajomego. Wiem, że nie powinnam mu podawać takich informacji o sobie, ale coś mi kazało … Coś mnie do niego ciągnęło. Miałam wrażenie, że ten ktoś mógł mi pomóc.

- Więc ?

- Chłopak, którego byłam dziewczyną … Znaczy się prawie byłam … Umawia się od dzisiaj z moją najlepszą przyjaciółką. Wiesz … Byłoby okej, gdyby nie to, że go strasznie kocham, a ona … Ona w zasadzie nic o nim nie wie. Jest jej obojętny. Nie wiem dlaczego to zrobiła … Szczerze, to ja już nic nie rozumiem …

- A powiedziałaś mu o swoich uczuciach co do niego ?

- Nie … Znaczy … Często rozmawialiśmy o tym co czujemy. Zazwyczaj wychodziło na to, że on odwzajemnia moje uczucie. W każdym bądź razie wszystko na to wskazywało. A dzisiaj ? Jedna minuta, jedna sekunda zniszczyła wszystko …

- Faktycznie nieciekawie … Ale słuchaj … To chyba nie jest powód żeby aż tak się załamywać. Okej … Może to cię teraz boli, ale zobaczysz, że za jakiś czas wszystko wróci do normy.

- Skąd ta pewność ?

- Bo ja też przezywałem zawód miłosny. Miałem dziewczynę. Wydawało mi się, że jest idealna. Po niecałym miesiącu mnie wystawiła. Rozstaliśmy się. Później zaczęła mnie publicznie ośmieszać. Dobrze, że przynajmniej miałem przyjaciół i … Emmm … Pewne osoby, które mnie broniły.

- Przykro mi … No ale przynajmniej wiesz jak mi pomóc … O ile nie kłamiesz ^^

- Przysięgam ;)

- A jak masz na imię ?

- Edward, ale wolę Ed.

- Mmmm … Jak Ed Sheeran. Już cię lubię xD O ile nie jesteś jakimś pedofilem … Czy coś …

- Nie :D Nie jestem :) Przysięgam po raz drugi ^^ Co do Sheeran’a … Lubisz go ?

- Czy go lubię ? Człowieku ! JA GO KOCHAM !

- No to witaj w klubie ;) A twoja ulubiona piosenka ?

- Chyba The A Team …

- Tak jamo jak moja O.o No to teraz ty. Jak masz na imię, ile masz lat … Ogólnie powiedz coś o sobie … ^^

- No to tak … Mam na imię [T.I], mam 17 lat, mieszkam na wybrzeżu Anglii, jakieś 2 godziny od Londynu … Autobusem xD Kiedy mam deprechę piję herbatę i słucham piosenek Ed’a i 1D, albo siedzę na skałach koło domu. To mnie uspokaja …

- Jesteś Fanką 1D ?

-Wszystko na to wskazuje :) A ty ? Ile masz lat ?

- 19 ;) Mieszkam w … Londynie … A ulubiona piosenka ?

- 1D ?

- Tak ;)

- Chyba [tytuł piosenki] … Od niej w zasadzie zaczęła się moja przygoda z zespołem xD A ty? Lubisz ich ?

- No … Można tak powiedzieć …

Mniej więcej tak wyglądała cała moja noc. Ed w pewien sposób mi pomógł. Nie czułam już tej pustki po stracie jednej z najważniejszych osób w moim życiu.
Z moim nowym znajomym skończyłam pisać około 3 w nocy. Godzinę później zasnęłam.

- No księżniczko … Pora wstawać. Buziaki na dobry początek dnia … xxx

- Przez ciebie to ja dzisiaj z domu przed 2 pm raczej nie wyjdę skarbie ;)

- Uuuu … Skarbie … A czym to ja sobie zasłużyłem na takie przezwisko ? ^^

- Tym, że jesteś. Że chcesz mi pomóc, pomimo że mnie nie znasz … Nie każdy odważyłby się na coś takiego …

Dzisiaj mija już miesiąc od kiedy poznałam Ed’a. To właśnie on mi pomógł zaakceptować związek Matt’a i Lucy oraz poradzić sobie z depresją.
Dzięki niemu odkochałam się i … Chyba zakochałam na nowo. Tak, w nim. Sposób w jaki do mnie pisał … Był dojrzały, a za razem uroczy, czym wnioskowałam, że Ed był taki sam.

- Hej ! [T.I]! Patrz ! – krzyknęła przyjaciółka – To Harry Styles ! Chodź … Zrobimy sobie z nim zdjęcie.

Cała nasza trójka podeszła do chłopaka

- Cześć. Jestem Lucy.
- Matt … - przedstawił się tym samym podając mu rękę
- Hej Lucy , hej Matt. Cześć [T.I] … - przywitał się z szerokim uśmiechem na ustach
- Cze … Ale chwila … Ja nie mówiłam jak mam na imię …
- N … nie ? – zapytał lekko zakłopotany
- Nie …

W tym momencie zaczęłam kojarzyć fakty. 19 lat, dziewczyna mnie wykorzystała i zostawiła, byliśmy razem niecały miesiąc, Uwielbiam Ed’a Sheeran’a i piosenkę The A Team, no i na końcu Harry Edward Styles.

- Słuchaj, ja …
- Nie … - przerwałam mu lekko już łamiącym się głosem – Jest okej … Miło cię było w końcu poznać Ed

Szybko się odwróciłam i ruszyłam przed siebie. Słyszałam jeszcze krzyki chłopaka, ale nie odwróciłam się. Nie mogłam. Nie chciałam.
Kiedy dotarłam na przystanek okazało się, że z powodu rozpoczęcia robót drogowych, mój autobus przyjedzie dopiero za 3 godziny. No świetnie … Jak nie urok to zaś … Ehh … Szkoda gadać …
Po chwili poczułam zimną kroplę wody na mojej ręce. Spojrzałam w niebo i w tym samym momencie z ciemnych chmur lunęła ściana deszczu.

- Po prostu super … - burknęłam sama do siebie. Założyłam na głowę kaptur, zapięłam bluzę, poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w kierunku domu.

Pomimo, że po 2 minutach moje ubrania były już całkowicie przemoczone, nie śpieszyłam się. Szłam wolnym krokiem, nie przejmując się w ogóle otaczającym mnie światem. Co chwilę dało się usłyszeć dzwonek mojego telefonu. Po 1000 połączeniu postanowiłam go wyłączyć, ponieważ tylko mnie denerwował.
Przez cały czas zadawałam sobie jedno pytanie … Dlaczego ?
Dlaczego zawsze, kiedy mi na kimś zależy, coś musi się zepsuć ? No dlaczego ? Zrobiłam w życiu coś złego? Kogoś skrzywdziłam ? I dlaczego znowu musiała to być osoba, która potrafiła mnie pocieszyć, poprawić humor …
Deszcz padał coraz intensywniej, ale z czasem przestał mi przeszkadzać. Przynajmniej idealnie zlewał się z moimi łzami.
Podniosłam wzrok z butów i spojrzałam przed siebie. Jestem na miejscu. Koło furtki ktoś stał. Kiedy zaczęłam podchodzić bliżej, postać się odwróciła. Automatycznie zrobiłam krok w tył. Chciałam uciec, ale chłopak mocno złapał mnie za ramię i przyparł do murku.

- Co ty wyprawiasz ?! Co ty sobie myślałaś ?! Że wyłączysz telefon i będzie super ?! Czy ty wiesz jak ja się martwiłem ?!
- A to niby dlaczego … - zapytałam obojętnie
- Bo … - zawiesił na chwilę głos – Bo jesteś dla mnie ważna
- Gdyby tak było, nie okłamałbyś mnie …
- Musiałem …
- Musiałeś ? Musiałeś ?! A od kiedy to kłamstwo jest przymusem ?! – uniosłam się
- Ja wiem, że zrobiłem źle, ale … Bałem się …
- Niby czego …
- Tego, że mogłabyś mnie polubić za to, że jestem tym jednym z One Direction, a nie za prawdziwego Harry’ego. Po prostu przeżyłem wiele takich sytuacji. Nie chciałem kolejnej …
- Dlatego kazałeś mi nie dzwonić tylko pisać SMS’y … Każde spotkanie odwlekałeś, bo nie chciałeś mieć kolejnych problemów na głowie … Ufałam ci tak bardzo, że nawet przez moment się nie zastanowiłam dlaczego to wszystko robisz … Dlaczego starasz się za wszelką cenę mnie odtrącić …
- [T.I] … To nie tak …
- Miałeś mi to zamiar kiedyś w ogóle powiedzieć ? – zapytałam, kompletnie lekceważąc jego poprzednie słowa.

Milczał. Nie mówił nic. Jedyne co to wpatrywał się we mnie wzrokiem nie do rozszyfrowania.

- Tak też myślałam … - oznajmiłam, po czym spróbowałam go wyminąć. On jednak ponownie mnie zatrzymał.

- Proszę … Wybacz mi.
- Nie mogę Harry. Przepraszam.

Uścisk chłopaka rozluźnił się na tyle, że spokojnie mogłam się z niego wyswobodzić. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu.
W zasadzie to zaprzeczałam sama sobie. Chciałam żeby przy mnie był. Nawet jeśli bylibyśmy tylko przyjaciółmi, on był mi potrzebny. Nie mogłam bez niego poprawnie funkcjonować. Nie potrafiłam bez niego żyć. Jednak wiem, że gdybym znowu posłuchała serca, ponownie nic by z tego nie wyszło.

- Ale [T.I] ! – krzyknął kiedy byłam już przy drzwiach – Ja cię kocham !

Na jego ostatnie słowa zamarłam. Odwróciłam się, aby na niego spojrzeć. Chłopak ruszył w moim kierunku, a po chwili stał już przede mną. O wiele bliżej niż poprzednio.

- Wiem, że to dziwne, bo znamy się tylko poprzez SMS’y, ale kiedy je pisaliśmy … Zobaczyłem jak wiele nas łączy. Kiedy oglądałem twoje zdjęcia na twitterze … Twój uśmiech … Wtedy mój nastrój z podłego potrafił się zmienić o … Całe 180 stopni. Ja cię potrzebuję. Jeżeli mnie nie kochasz, okej. Jakoś to przeżyję, ale proszę … Nie zostawiaj mnie … Nie wytrzymam dnia bez kontaktu z tobą. Może teraz tego nie widzisz, ale płaczę … Ze szczęścia, bo zdobyłem w sobie na tyle odwagi, aby ci powiedzieć co czuję, ale boję się … Najzwyczajniej w świecie boję się jak małe dziecko burzy, że mnie odrzucisz … A tego nie przeżyję, bo
- Harry … Czy możesz się na chwilę zamknąć ? – przerwałam mu, na co chłopak zamilkł – Doceniam twoją odwagę. Cieszę się, że mi to powiedziałeś i że przynajmniej teraz jesteś ze mną szczery. Widzę to w twoich oczach … Ale …
- Ale mnie nie kochasz … - przerwał
- Błagam cię, milcz … Właśnie, że się mylisz … Kocham cię jak nie wiem, ale ja naprawdę … - nie dokończyłam, bo chłopak zaczął mnie całować.

Nigdy wcześniej nie odczuwałam czegoś tak intensywnego. Czułam wewnątrz niesamowite ciepło, spowodowane eksplozją wszystkich uczuć począwszy od złych, zakończywszy na tych cudownych.
Nie potrafiłam zrobić niczego innego, jak tylko odwzajemnić pocałunek. Po dłuższej chwili chłopak delikatnie się ode mnie oderwał. Wyglądało to trochę tak, jakby bał się, że swoim nawet najmniejszym ruchem, może mnie skrzywdzić.

- Ale ? – zapytał z delikatnym uśmiechem, jednocześnie głaskając mnie po policzku
- Teraz już nic … - zaśmiałam się, po czym ponownie połączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku
- A tak z innej bajki, to na przyszłość proszę nie podawać żadnemu nieznajomemu swojego numeru telefonu … - oznajmił z powagą w głosie, tym samym opierając swoje czoło o moje, jednocześnie delikatnie przymykając powieki
- Mówisz jak moja mama … - skrzywiłam się na co chłopak dźwięcznie się zaśmiał
- I ma rację … No … Przynajmniej w pewnym sensie … - uśmiechnął się po czym po raz kolejny złożył delikatny pocałunek na moich wargach … - Wiesz … Spełniłaś dzisiaj moje dwa największe marzenia. Pierwsze to, to że się pojawiłaś w moim życiu, a drugie że to właśnie z tobą przeżyłem ten długo wyczekiwany pocałunek w deszczu.
- Czyli jest dobrze ?
- Nie … Jest idealnie … - uśmiechnął się słodko, po czym mocno mnie przytulił.

 Historia niby banalna i zabawnie nierealna, a jednak to ona rozpoczęła nowy rozdział w moim życiu. To ona pozwoliła mi zrozumieć, że gdy człowiek jest prawdziwie zakochany, potrafi wybaczyć nawet najgorszy błąd. To na niej będą się wychowywać nasze dzieci i wnukowie. To nie my z nią, lecz ona z nami pozostanie. Do końca naszego istnienia.


*************************************

Liczę na szczere komentarze xD
Alex i Alan

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 8 cz. 1 "Zawiezie mnie ktoś na Komisariat?"

**Oczami Harry'ego*
Zadzwoniła, powiedziała, rozłączyła się i nie dała odpowiedzieć. Znam ją tylko kilka godzin a już ją lubię. Zayn wcześniej wspomniał, że Stacy ma dla nas niespodziankę. Nagle zadzwonił dzwonek. Krzyknąłem proszę. Nagle w drzwiach stanęła Stacy z dziewczyną. Piękną dziewczyną. Brązowe włosy. Ciemne oczy, niczym węgielki. Cud, miód i malinki.
- Hej chłopaki. Poznajcie Elodie- wskazała na dziewczynę. - To jest ta niespodzianka. Poznałam ją dzisiaj w parku.- mówiła patrząc na mnie. Czemu na mnie. Coś mi tu nie grało, ponieważ Zayn tez patrzył na mnie. Czyżby spisek?- Harry ona jest twoja.- co?! Mało brakowało, a bym się zadławił się własną śliną.
 -CO?!- krzyknąłem, a razem ze mną Elodie.*

- No to. Elodie to directioner. Poznałam ją w parku gdy sobie biegałam.- powiedziała Stacy
- Rozumiem, że dzisiaj spędzamy wspólnie czas.- stwierdziłem obejmując brunetkę o czekoladowych oczach.
-  Na to wygląda- rzekła gromiąc wzrokiem Stacy.- Proponuję lepsze poznanie się. Co wy na to?- spytała niepewnie. Nieśmiała, urocza brązowooka dziewczyna. Ma coś w sobie. Coś niesamowitego. Nigdy nie poznałem takiej dziewczyny. Wymieniliśmy się wszyscy numerami. Szkoda, że wszyscy chciałem być pierwszy i ostatni, ale cóż.  Lepsze to niż urwany kontakt. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się z tego co się nam przytrafiło. Jak się okazało Eli (Elodie) mieszka na drugim końcu Londynu. Nagle naszą zaciętą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Stacy. Dziewczyna wygrzebała komórkę ze spodenek, po czym odebrała.
- Słucham?- powiedziała, a po chwili wstała z kanapy.- Tak. zgadza się to ja. Będę. Tak... tak. Dziękuję. Do widzenia-  Powiedziała upuszczając telefon, który się roztrzaskał na malutkie części. Wszyscy poderwaliśmy się z miejsc i podeszliśmy do dziewczyny. Stacy miała łzy w oczach. Boże co się stało? Dlaczego upuściła telefon? Damian podszedł do niej na tyle blisko, aby ją móc przytulic.

*Oczami Stacy*
Boże... Dlaczego zawsze ja muszę mieć najgorzej, najciężej?  Czy ja nie mogę obyć się bez nieprzyjemnych niespodzianek? To oczywiste, że nie. Moje życie byłoby za nudne gdyby było zbyt szczęśliwie. Ale żeby tyle nieszczęść w ciągu 17 lat? Chyba coś nie tak.
-K...która go..godzina?-wyłkałam
-18;30- odpowiedział szybko Liam
-Zawiezie mnie ktoś na Komisariat?- spytałam
- Jedziemy wszyscy. W drodze nam wszystko powiesz.- zarządził Louis.
- Ja pójdę do domu. Jakby się coś stało to wołajcie. Nie chcę się wtrącać i narzucać. Do jutra!- krzyknęła Elodie
-Ale jak przecież w samochodzie mamy tylko 5 miejsc.- powiedział Harry.
- Mamy trzy auta, Harry.- oni coś ustalali, a ja poszłam się przygotować. Ubrać buty, bo właściwie to po moim telefonie nic nie zostało.- To tak:  , Lou, Josh i Niall jadą z Hazzą, a reszta ze mną. Wsiadać- rozkazał Liam. Jak powiedział tak zrobiliśmy. usiadłam  z tyłu, miedzy Zaynem a Damianem. Liam prowadził. W drodze na komisariat wszystko im powiedziałam. Co prawda z trudem, ale udało mi się.  Na miejscu byliśmy dosłownie po kilku minutach. Weszłam do pomieszczenia gdzie mieli mnie przesłuchać.
-Stacy Jonson, zgadza się?- spytał mundurowy tak około 28 lat.
-Tak to ja.
- Jak sama pani wie, pani opiekuni prawni zginęli w wypadku samochodowym w Norwich.- gdy to powiedział po moich policzkach poleciała jeszcze większa ilość słonych łez.- Ciała mają być przewiezione do trzech dni.
-Aaa. Co ze mną, bo ja jestem nie letnia? Czy wrócę do ośrodka?- spytałam z nadzieją, że nie będę musiała tam wracać.
- Musi pani zamieszkać w domu dziecka do ukończenia osiemnastego roku życia chyba, że...- proszę o miłą wiadomość, proszę.- chyba, że zostanie pani adoptowana w ciągu najbliższego tygodnia.- pan mundurowy chyba przewiduje co chcę zapytać i automatycznie odpowiada.- Musi pani się przeprowadzić do piątku przyszłego tygodnia. Aaa i wszystko dostała pani w spadku. To tyle, w razie jakichkolwiek komplikacji powiadomimy panią.
- Dziękuję za wiadomość. Do widzenia- wstałam i podeszłam do drzwi.  Podeszłam do Damiana, ponieważ on był mi najbliżej znany.


~*~
Usiadłam w salonie na kanapie. Podniosłam nogi pod brodę po czym złapałam się za nie rękoma.  Opowiedziałam wszystko chłopakom. Ze wszystkimi szczególikami.
-A wspomniałaś coś o przeprowadzce do... do tego miejsca tak?- spytał Louis. Pokiwałam głową na tak.- A gdybym ja ciebie zaadoptował?- spytał poważnie. Niall wypluł swoja kanapkę,  Damian wypluł sok, a reszta popatrzyła się najpierw na Louisa jak na debila, a później na mnie.
-Loueh. Ty nie możesz mnie adoptować. Mimo, że jesteś pełnoletni, byś musiał mnie utrzymywać. Masz zespół. Ja nie mogę...- coraz więcej słonych łez spływało po policzkach. Moje życie legło w gruzach po jednej rozmowie. I niech ktoś mi powie, że życie jest sprawiedliwe.
- Ale ja chcę... my chcemy. Mimo, że znamy cię kilka godzin przywiązaliśmy się do ciebie. Bardzo się przywiązaliśmy. Z resztą nie masz nic do gadania. Chciałaś nas spotkać i poznać, to teraz resztę życia z nami spędzisz.- powiedział Zayn ukazując szereg białych ząbków.
- Na prawdę chcecie być skazanym na mnie do końca życia?-spytałam.-A wiecie, że ja wtedy będę musiała sprzedać tamten dom i z wami zamieszkać?
-Wiemy. To jutro idziemy załatwić wszystkie sprawy, córko- na słowa Louisa zareagowałam uśmiecham.Zawołałam wszystkich i przytuliłam ich jak najmocniej umiałam. Bałam się, że jeszcze ich stracę. Mam najlepszych przyjaciół pod słońcem.Oddaliłam się od chłopaków udając się do pokoju Zayna. Jego pokój był duży, ale nie ogromny. Miał białe ściany. Na wprost drzwi znajdowało się wielkie okno z wielkim parapetem, które miało długie, czerwone żaluzje.  Podchodząc do okna jeździłam opuszkami palców po ciemno brązowej komodzie i szafie. Z lewej strony od okna znajdowało się ogromne łoże, jak dla kilku osób. Miało białą pościel z czerwonymi poduszkami. Po obu stronach wyra miejsce znajdowały dwie malutkie szafki nocne wykonanie z ciemnego drewna jak komoda.  Cała ściana gdzie były drzwi była pokryta lustrem. Bez wątpienia to pokój Zayna. Pokój zdobiły czerwone elementy, co dodawało uroku sypialni. Jak na pokój niegrzecznego chłopca  było tu zdecydowanie zbyt czystko. Co ja gadam ten pokój zdecydowanie nie pasował do typowego bad boya. On raczej był taki elegancki.Usiadłam na czerwonym materacu na parapecie. Podkuliłam nogi i złapałam je rękoma, oparłam głowę o szybę i wpatrywałam się w dal. Najpierw rodzice mnie zostawili, porzucając mnie na pastwę domu dziecka, gdzie spędziłam nieszczęsne 3 lata. Zaadoptowali mnie świętej pamięci Tom i Patty. Mimo, iż to nie byli moi rodzice bardzo ich kochałam, kocham dalej i bardzo się przywiązałam do nich. Nic, ani nikt nie zepsuje więzi, która nas łączyła. Pozostał mi Damian. To on zawsze mnie wspierał gdy czułam się przybita, to z nim przeżyłam największe odpały, to przez niego każdego dnia lądowałam u dyrektora, to on pokazał mi co znaczy wolność, to on pokazał jak cieszyć się drobnostkami, to jego kocham jak brata nad życie, to z nim przeżyłam najcudowniejsze chwile życia. Ale zaraz! Ja jeszcze nie umieram, mam całe życie przed sobą. Tak musi być ktoś się rodzi, a ktoś umiera. Muszę się z tym pogodzić. Przekręciłam głowę w stronę lustra. Moje oczy były całe podpuchnięte, czarne łzy od tuszu sączyły się po twarzy, mina mówiła: Chcę umrzeć.  Wstałam, otworzyłam drzwi, chciałam pójść do mojego domu. Mieszkałam tam tylko dwa dni, a teraz? Mam mieszkać z 5 chłopaków, którzy są znani na całym świecie. Chcą przygarnąć sierotę na całe życie? Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. Przeze mnie mogą mieć same problemy.Stojąc przy drzwiach powiedziałam ciche zaraz wracam i wyszłam. Szukałam w swoim pokoju jednego kartonu, takiego różowego. Po chwili szukania znalazłam go. Otworzyłam i wyciągnęłam z niego moje rzeczy, szkicownik, ołówki, gumkę, czyli wszystko co było mi w tym momencie potrzebne.
Ponownie usiadłam na parapecie. Położywszy szkicownik na kolanach zaczęłam tworzyć. Co chwilę ktoś wpadał do pokoju pytając jak u mnie, bądź czy nie potrzebuję towarzystwa.  Po 6 razie podeszłam do tabliczki wiszącej na drzwiach zmieniłam na napis Nie pukaj, nie wchodź, daj mi spokój. Będę potrzebowała czegoś to zejdę. Po około 2-3 godzinach skończyłam obraz. Zostawiłam otwarty blok i zeszłam na dół, lecz najpierw przepłukałam twarz, starając się aby nie było widać, że płakałam. W sumie miałam powód by płakać. Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Ale tak musiało być....

CDN...


************* Tylko nie bijcie. Ja starałam się dodać w poniedziałek, ale wena odeszła. Ale jest z powrotem. DRAMA MUSI BYĆ. Liiiiczęęę na waaaaaaaaaaassssssss. Postaram się jak najszybciej napisać i dodać cz.2. Na pocieszenie chłopcy w łazience! xD Awwwww Zayn w bokserkach.

Enjoy Alan i Jednorożec Stefan ;D