W podskokach, powtarzając cały czas Paradise podbiegałem do bramy, nad którą widniał napis Food Festival. Nie zważając na pozostającą w tyle Stacy poszedłem przed siebie. Rozglądałem się po stołach, a na których widniały najróżniejsze potrawy i napoje. Pragnąłem skonsumować wszystko. Na serio wszystko.
-Niall!-zawołała mnie, ale zignorowałem to. Po chwili usłyszałem ponownie moje imię i lekkie szarpnięcie za rękę. Zatrzymałem się.
-Co?- westchnąłem.
- Co tak pędzisz? Widzę, że twoja obecność tutaj Cię wystarczająco zadowoliła i nie chcesz wiedzieć jaka jest twoja rola?- teatralnie westchnęła, unosząc przy tym delikatnie obie ręce.- A i najważniejsze.Nie chcesz wiedzieć po co przywiozłam Cię na Festiwal Jedzenia ?- posłałem jej spojrzenie pełne ciekawości i zdziwienia. Myślałem... Ba! Ja byłem pewny, że sam przyjazd tu był tą niespodzianką. Ale nie! To dopiero początek.
- Więc...- zachęciłem dziewczynę do wyjawienia mi tego sekretu.
- Chodź- pociągnęła mnie za rękę.- Wytłumaczę Ci po drodze.- Szliśmy przez ten labirynt stołów pełnych "pociągających" potraw, które tylko prosiły się o zjedzenie ich. Kiedy Stacy wyjawiła mi, że Mój Dzień zaczyna się od momentu zasiedzenia przy jurorskim stole, moja szczęka opadła ku ziemi z zachwytu.Gdy tak patrzyłem, dziewczyna musiała rzucić " Przyniosę Ci wiadro, bo coś ci leci". Oczywiście ten teks był tak zabawny, że ja myślałem o wstydzie, a ona śmiała się w najlepsze. Popatrzyłem na nią karcącym wzrokiem, aby przestała. Po chwili przestała. Doszliśmy do wielkiego podłużnego stołu gdzie zasiadali jurorzy, były wolne dwa miejsca. Brunetka zaciągnęła nas do wolnych miejsc. Po dłużej chwili kucharze zaczęli kolejno przynosić potrawy. Po każdym daniu wystawiałem werdykt. W czasie podliczania wyników było można zając jakiś stół i przyrządzić coś swojego. Korzystając z tego, wraz z Stacy ugotowaliśmy najzwyczajniejszego murzynka z bananami. Podczas robienia ciasta przez przypadek, powtarzam przez przypadek wysypałem trochę mąki na dziewczynę i tak przypadkowo zacząłem bitwę na mąkę. Były dwie zalety tej mini wojny. Pierwsza: Była wspaniała zabawa, Druga: Nie musieliśmy tego sprzątać. Reszta to tylko wady.
- Niallerku!-zawołała- Pora wracać
-Co? Nieeeee- jęknąłem. Popatrzyłem na nią błagalnym wzrokiem.- Jeszcze 5 minut mamoooo.-przedrzeźniałem się.
-Tylko 5... A i masz być tutaj bo idę z Mike'em zanieść jedzenie, które dostałeś od kucharzy. Ughh...- westchnęła teatralnie.
-Dostanę jedzenie na wynos?!- krzyknąłem ze zdziwienia. A ona tylko przewróciła na mnie oczami i poszła po Mike'a. Ten dzień jest moim drugim najlepszym dniem. Pierwszy to ten jak się dowiedziałem, że nasz pierwszy singiel jest numerem jeden w Wielkiej Brytanii.
Przechodziłem między stołami, zamaczając palec w każdej misce, mimo że miałem zostać tam. Poczułem wibracje mojego telefonu. Odblokowałem go i przeczytałem wiadomość od Stacy. Właśnie umarłem...
Gdzie ty do cholery jasnej jesteś?! Miałeś czekać! Wracaj! Masz 2 minuty inaczej wracasz z buta, a wątpię żebyś chciał wracać sam... Nie znając drogi... Powodzenia!
Biegłem z powrotem ile miałem sił w nogach. Czułem jak moje tętno wzrasta, a serce przyśpiesza. Przez nią chyba spalę to wszystko co zjadłem. Stanąłem przy stole jurorskim, rozglądając się za Stacy. Dostrzegłem brunetkę rozmawiającą z jakimś chłopakiem. Nie chciałbym być niegrzeczny, ale zaraz im przeszkodzę. Z wymalowanym uśmiechem podszedłem do rozmawiającej pary.
- Cześć- buziak w policzek- Wracamy już?- Spytałem z udawaną i przesłodzoną sympatią.
-Mhm.. Pewnie chodź.- złapała mnie za rękę i odeszliśmy od zdezorientowanego chłopaka. Co?! Co ona robi? Ja miałem udawać jej chłopaka, a nie na odwrót. Zepsuła mi mój plan. Ale nie powiem, mina tego chłopaka była warta uwiecznienia.
- To co wracamy do domu. Zaraz 6- poinformowała mnie.
Powrót do domu minął równie miło, jak sam pobyt na Festiwalu. Otworzyłem drzwi, i gestem ręki zaprosiłem ją do domu, jak gentleman. Popatrzyła na mnie z kpiącym wyrazem twarzy i poszła przodem. Udaliśmy się do salonu gdzie, jak się okazało, siedziała cała 6 chłopaków. Zauważyłem dwa wolne miejsca, jedno koło Liama i już chciałem tam usiąść, ale dziewczyna mnie uprzedziła, więc zostało mi tylko jedno, między Harrym a Zaynem. To będzie ciasno. Zapadła krępująca cisza, której nikt nie chciał przerwać.
*Stacy POV's*
Aby przerwać tę niezręczną ciszę powiedziałam.
- Ja spadam, bo wiecie, muszę poukładać wszystko w domu i wiecie.-wpatrywałam się w podłogę, po czym przelotnie posłałam im spojrzenie.- I jutro przyje po następnego. Papa- odwróciłam się aby udać się do domu, ale poczułam lekkie szarpnięcie na rękę.
-Zostań musimy obgadać coś- szepnął Harry. Dlaczego dopiero teraz zauważyłam jakie piękne ma oczy? Coś ze mną nie tak. Usiadłam na na miejscu i wsłuchiwałam się w głos Liama, który wszystko tłumaczył.
- A więc tak. Musimy zagłosować czy sprzedajemy jej dom- wskazał na mnie- czy zostaje. Musimy udać się do Domu Dziecka podpisać wszystkie papiery. Zdałoby się również zadecydować czy dziewczyna będzie z nami mieszkać. I poinformować ją o naszych planach, trasie i próbach w miesiącu.- mówił Daddy. Teraz już wiem czemu go tak nazywają i podziwiam jego pamięć. Nagle poczułam jak bardzo ten temat jest dla mnie żenujący. Czułam jak zwalam się im pod dom, pod ich opiekę. Czuję, że ich wykorzystuję...
- I pogrzeb...- dodałam cichutko. Wiesz jakie to uczucie chować swoich rodziców na pogrzebie. Jakie to uczucie nigdy już ich nie spotkać? Nie wiesz bo masz rodziców i prawdopodobnie kochającą się rodzinę.
-No tak.- przytaknął Liam.- Sprawy mają się tak. Jutro o 2 pm musimy się wstawić w Domu Dziecka. Pogrzeb zaplanowany jest na wtorek. Więc Stacy- zwrócił się do mnie- Musisz przełożyć o dwa dni później nasze wynagrodzenie. Jakieś pytania?
-Musimy zadecydować co z domem i gdzie będzie mieszkać- przypomniał Harry.
- Właśnie!- wtrącił się Damian- Ja i Josh będziemy spać u siebie... I moja mam zaprosiła was wszystkich na jutrzejszy obiad.- uśmiechnął się Damek.
- Dobrze. Stacy do ciebie należy główny głos co robimy z twoim domem.- tak domem, w którym mieszkałam tylko dwa dni.- Robimy głosowanie. Reka w górze kto chce, aby został sprzedany.- rozglądnęłam się i zauważyłam, że Josh i Liam jest za sprzedażą domu.
- Ja nie chcę go sprzedawać- wtrąciłam.- Chcę aby został.
- A gdzie dziewczyna się zatrzyma?- wszyscy popatrzyli ze zdezorientowaną miną na Harryego- W sensie czy będzie spać w gościnnym czy z którymś z nas czy sama w domu.
-Aaa o to chodzi.-pokiwałam głową- Myślę, że nie chcę wam się jeszcze bardziej zwalać na głowę. To że mnie "adoptujecie"- zrobiłam palcami cudzysłów- jest już dużym kłopotem dla was. Mogę spać u siebie.
-ABSOLUTNIE- natychmiastowo zaprzeczył Louis.- A kto Cię będzie bronił przed robalami?
-Dobra przekonałeś mnie- powiedziałam a wszyscy się na mnie rzucili- Du-du-dusicie- wyjąkałam.
- Aa... ummm... Sorry.- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Tylko ja chcę spać w gościnnym i muszę przynieść moje ubrania, bo większość butów zostawię tam.
- Jak to większość zostawisz tam?- mruknął Niall ze zdziwieniem
- Kiedyś wam pokarzę moją kolekcję butów!- uśmiechnęłam się
- Pożałujecie tego.- zagroził Damian. Wszyscy zignorowali tę uwagę i zrobili zbiorowego przytulska.
- To ustalone!- zawołał Harry.
*********************************************************************************- Cześć- buziak w policzek- Wracamy już?- Spytałem z udawaną i przesłodzoną sympatią.
-Mhm.. Pewnie chodź.- złapała mnie za rękę i odeszliśmy od zdezorientowanego chłopaka. Co?! Co ona robi? Ja miałem udawać jej chłopaka, a nie na odwrót. Zepsuła mi mój plan. Ale nie powiem, mina tego chłopaka była warta uwiecznienia.
- To co wracamy do domu. Zaraz 6- poinformowała mnie.
Powrót do domu minął równie miło, jak sam pobyt na Festiwalu. Otworzyłem drzwi, i gestem ręki zaprosiłem ją do domu, jak gentleman. Popatrzyła na mnie z kpiącym wyrazem twarzy i poszła przodem. Udaliśmy się do salonu gdzie, jak się okazało, siedziała cała 6 chłopaków. Zauważyłem dwa wolne miejsca, jedno koło Liama i już chciałem tam usiąść, ale dziewczyna mnie uprzedziła, więc zostało mi tylko jedno, między Harrym a Zaynem. To będzie ciasno. Zapadła krępująca cisza, której nikt nie chciał przerwać.
*Stacy POV's*
Aby przerwać tę niezręczną ciszę powiedziałam.
- Ja spadam, bo wiecie, muszę poukładać wszystko w domu i wiecie.-wpatrywałam się w podłogę, po czym przelotnie posłałam im spojrzenie.- I jutro przyje po następnego. Papa- odwróciłam się aby udać się do domu, ale poczułam lekkie szarpnięcie na rękę.
-Zostań musimy obgadać coś- szepnął Harry. Dlaczego dopiero teraz zauważyłam jakie piękne ma oczy? Coś ze mną nie tak. Usiadłam na na miejscu i wsłuchiwałam się w głos Liama, który wszystko tłumaczył.
- A więc tak. Musimy zagłosować czy sprzedajemy jej dom- wskazał na mnie- czy zostaje. Musimy udać się do Domu Dziecka podpisać wszystkie papiery. Zdałoby się również zadecydować czy dziewczyna będzie z nami mieszkać. I poinformować ją o naszych planach, trasie i próbach w miesiącu.- mówił Daddy. Teraz już wiem czemu go tak nazywają i podziwiam jego pamięć. Nagle poczułam jak bardzo ten temat jest dla mnie żenujący. Czułam jak zwalam się im pod dom, pod ich opiekę. Czuję, że ich wykorzystuję...
- I pogrzeb...- dodałam cichutko. Wiesz jakie to uczucie chować swoich rodziców na pogrzebie. Jakie to uczucie nigdy już ich nie spotkać? Nie wiesz bo masz rodziców i prawdopodobnie kochającą się rodzinę.
-No tak.- przytaknął Liam.- Sprawy mają się tak. Jutro o 2 pm musimy się wstawić w Domu Dziecka. Pogrzeb zaplanowany jest na wtorek. Więc Stacy- zwrócił się do mnie- Musisz przełożyć o dwa dni później nasze wynagrodzenie. Jakieś pytania?
-Musimy zadecydować co z domem i gdzie będzie mieszkać- przypomniał Harry.
- Właśnie!- wtrącił się Damian- Ja i Josh będziemy spać u siebie... I moja mam zaprosiła was wszystkich na jutrzejszy obiad.- uśmiechnął się Damek.
- Dobrze. Stacy do ciebie należy główny głos co robimy z twoim domem.- tak domem, w którym mieszkałam tylko dwa dni.- Robimy głosowanie. Reka w górze kto chce, aby został sprzedany.- rozglądnęłam się i zauważyłam, że Josh i Liam jest za sprzedażą domu.
- Ja nie chcę go sprzedawać- wtrąciłam.- Chcę aby został.
- A gdzie dziewczyna się zatrzyma?- wszyscy popatrzyli ze zdezorientowaną miną na Harryego- W sensie czy będzie spać w gościnnym czy z którymś z nas czy sama w domu.
-Aaa o to chodzi.-pokiwałam głową- Myślę, że nie chcę wam się jeszcze bardziej zwalać na głowę. To że mnie "adoptujecie"- zrobiłam palcami cudzysłów- jest już dużym kłopotem dla was. Mogę spać u siebie.
-ABSOLUTNIE- natychmiastowo zaprzeczył Louis.- A kto Cię będzie bronił przed robalami?
-Dobra przekonałeś mnie- powiedziałam a wszyscy się na mnie rzucili- Du-du-dusicie- wyjąkałam.
- Aa... ummm... Sorry.- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Tylko ja chcę spać w gościnnym i muszę przynieść moje ubrania, bo większość butów zostawię tam.
- Jak to większość zostawisz tam?- mruknął Niall ze zdziwieniem
- Kiedyś wam pokarzę moją kolekcję butów!- uśmiechnęłam się
- Pożałujecie tego.- zagroził Damian. Wszyscy zignorowali tę uwagę i zrobili zbiorowego przytulska.
- To ustalone!- zawołał Harry.
Pis joł!
Po pierwsze:
Jest nowy wygląd naszej kochanej Stacy i wygląda ona tak:
Po drugie:
Jak zauważyliście jest nowy szablon z naszą bohaterką Stacy. Mi się bardzo podoba, nie wiem jak wam.
Po trzecie:
WIDZIELIŚCIE JUŻ BEST SONG EVER? NIE?! TO -------> BSE
DFUGEWIUSFGRIEU Takie emocje
Po czwarte:
To, że dodaję rozdziały raz lub dwa razy na miesiąc nie znaczy, że was olewam. Po prostu nie mogę się zabrać za pisanie ;D I mam wakacje.
Nawet Mila Kunis, zaprzecza xD
To do kiedyś pysiaczki! Kocham Was
Alex i ShippLou
PS: W pisaniu pomagała siostra Martyna [(Ona jest Louis Shipper i Directioner xD) Martyna czyli ShippLou]